2 kadencja, 12 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Tomasz Nałęcz

2 kadencja, 12 posiedzenie, 2 dzień (18.02.1994)


8 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie:
   1) pilnego rządowego projektu ustawy o Zespole Gmin Warszawskich i o ustroju miasta stołecznego Warszawy(druk nr 248);
   2) poselskiego projektu ustawy o ustroju gminy - miasto stołeczne Warszawa (druk nr 256);
   3) poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o ustroju samorządu miasta stołecznego Warszawy (druk nr 257);
   4) poselskiego projektu ustawy o samorządzie miasta stołecznego Warszawy (druk nr 258).


Poseł Tomasz Nałęcz:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Szanowni Mieszkańcy Warszawy, na pewno przysłuchujący się tej debacie! Klub Unii Pracy, którego stanowisko mam zaszczyt przedstawić, krytycznie ocenia pilny rządowy projekt ustawy o Zespole Gmin Warszawskich i o ustroju m.st. Warszawy. Czynimy tak przede wszystkim z trzech powodów. Po pierwsze, nowa propozycja ustroju miasta konserwuje jego podstawową wadę, jaką jest dotychczasowy podział na znaczną liczbę gmin. Po drugie, nowa propozycja zmierza do skonstruowania zamożnego, reprezentacyjnego centrum kosztem ubogich - jak to mówili rozżaleni mieszkańcy obrzeża podczas dyskusji, w których miałem przyjemność uczestniczyć - gmin satelickich, przypominających afrykańskie bantustany. I po trzecie, najważniejsze, projekt ˝kagańcowo˝ traktuje samorządność Warszawy i zmierza do odtworzenia rządów centralistyczno-biurokatycznych. Są to bardzo poważne zarzuty.

    Inne argumenty padały z tej trybuny, pozwólcie więc państwo, że każdemu z nich poświęcę chwilę na omówienie. Z perspektywy czterech lat widać bardzo wyraźnie, że ustrój Warszawy, pomyślany jako konfederacja na początku siedmiu, a obecnie, po wyodrębnieniu Ursusa, już ośmiu gmin warszawskich, działa ułomnie. Tym powodem ułomności jest nadsamorządność. Ustawodawca przed czterema laty tak chciał skonstruować mechanizmy ustrojowe miasta, żeby samorządność w mieście dopuścić do głosu w 110%. I to się zemściło. Obecnie nie ulega wątpliwości, a dowodem tego są cztery projekty złożone w tej Izbie, że ustrój Warszawy wymaga korekty. Między innymi takiej korekty, żeby tę konfederacyjność ograniczyć czy wręcz znieść. Tymczasem w miejsce ˝ośmiogrodu˝ otrzymujemy konfederację jedenastu gmin, i to bardzo niekorzystną, jeśli chodzi o ideę samorządności, ponieważ jest to konfederacja o nieprawnym statusie poszczególnych członków. Gmina centralna, mająca milion ludności, ma wchodzić w niby-partnerskie stosunki z gminami satelickimi, liczącymi po kilkadziesiąt czy sto kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, w przypadku największych grup. Nie bardzo sobie wyobrażam partnerskość tego sojuszu. Zresztą wystarczy przeczytać projekt rządowy, żeby zobaczyć, że jest to partnerstwo udawane, a nie rzeczywiste. Chciałbym o tym powiedzieć kilka słów, bo ten zarzut dotyczy, niestety, idei samorządności. Trzeba szukać takiego modelu miasta, żeby przezwyciężyć owe mankamenty związane z zaniedbaniem funkcji centralnych. Nie chodzi przecież tylko o model zarządzania, chodzi o codzienne utrapienia mieszkańców Warszawy, o złe funkcjonowanie komunikacji, o złe funkcjonowanie sieci wodociągowej, ciepłowniczej, gazowniczej. To wszystko przekłada się na język codziennych kłopotów mieszkańców Warszawy. Trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby ta konfederacyjność nie odciskała się takim brzemieniem na codziennych potrzebach mieszkańców Warszawy. Sądzę, że konfederacja tak teraz jest pomyślana - i tu chciałbym odpowiedzieć panu posłowi z PSL - że we wszystkich nazwach gmin będzie element Warszawy, ale stołeczną Warszawą będzie tylko gmina centralna. Mieszkańcy dziesięciu gmin satelickich mieszkańcami stolicy nie będą, ponieważ będzie Warszawa stołeczna i Warszawa niestołeczna. To jest jednak dla tych mieszkańców, którzy prawo do zamieszkania w stolicy utracą, rzecz dosyć ważna, chociaż tylko symboliczna.

    Skoro już mówię o tych sprawach, to teraz dwa słowa o rzeczach niesymbolicznych, tzn. o pieniądzach. Sądzę, panie ministrze, że się bardzo źle stało, że w pośpiechu sięgano do danych izby obrachunkowej, że rząd nie wykonał - po skonstruowaniu takiej propozycji ustrojowej miasta - pogłębionej, przedyskutowanej ze środowiskami samorządowymi analizy finansowej, analizy tego, jak to będzie funkcjonowało po wejściu tego modelu w życie.

    Jeszcze poważniejszy jest zarzut, że brakuje analizy, jeśli chodzi o koszty wprowadzenia tej reformy. Mówi się: 300 mld, 0,5 bln, 700 mld. Muszę powiedzieć, jako radny jednej z warszawskich gmin, że tak niefrasobliwie nie podchodziłbym do szacowania tych danych, bo to są przecież ogromne różnice.

    Te dane, na które powołują się środowiska samorządowe Warszawy... Nie dezawuowałbym tak tych środowisk, nie nazywałbym ich tylko lobby urzędniczym, przywiązanym do swoich stołków. To jest krzywdzące dla tych ludzi. Przywiązywanie się do stołków jest naturalne, ale myślę, że w środowiskach samorządowych Warszawy skala tego zjawiska nie jest większa niż w jakiejkolwiek innej instytucji. Tak więc środowiska samorządowe szacują, że proporcje przy podziale dochodów pomiędzy gminy podstołeczne i gminę stołeczną będą takie, że w gminie centralnej - która obejmie 25% dzisiejszego obszaru Warszawy, zamieszkanego przez 60% ludności - skoncentruje się 90% dochodów; czyli 40% warszawiaków będzie się musiało zadowolić 10% dochodów. Dopóki nie będzie pogłębionej analizy dotyczącej wszystkich funduszy miasta, muszę na tę samą szalę, na którą rząd rzuca dane izby obrachunkowej, rzucić te dane, ponieważ powinny one być porównane, przeanalizowane - dopiero wtedy będzie można wyciągać wnioski.

    Trzeci zarzut dotyczy ˝kagańcowego˝ traktowania samorządności warszawskiej. O jednym aspekcie już mówiłem. Jest to taki model samorządności, w którym potentat centralny wskutek swojej masy dominuje nad drobnymi, niewielkimi satelitami. Skoro jednak mówimy o tendencjach centralistyczno-biurokratycznych występujących w tym projekcie, to - ponieważ mam mało czasu, już za chwilę zacznie migać czerwona lampka - chcę zwrócić uwagę tylko na kilka spraw.

    Cóż by szkodziło - jeśliby się chciało zachować ideę samorządności - gdyby Rada Warszawy miała swojego przewodniczącego? W tym projekcie przewodniczącym Rady Warszawy jest prezydent miasta. To tak, proszę pań i panów posłów, jakby marszałkiem Sejmu został z urzędu premier. To jest przecież pomieszanie kompetencji wykonawczych i ustawodawczych. Cóż by szkodziło, gdyby zastępcy prezydenta też byli wybierani przez radnych Warszawy, a nie mianowani przez prezydenta? Cóż by szkodziło - na co zwraca bardzo słusznie uwagę pan poseł Wielowieyski - gdyby kierownicy zarządów dzielnic byli wybierani przez radnych tych dzielnic, a nie powoływani przez prezydenta?

    To wszystko jest symbolem, dowodem pewnej tendencji. Tam, gdzie można zachować rozwiązanie samorządne, zachowuje się rozwiązanie urzędniczo-centralistyczne. Tę listę mógłbym naprawdę ciągnąć znacznie dłużej, śledząc kolejne zapisy ustawy, m.in. mógłbym powołać się na to, ile razy w ustawie odsyła się do statutu, zamiast zawrzeć rozwiązanie samorządowe już w samym projekcie ustawy.

    Kilka zdań o stołeczności. Z niezwykłą uwagą wysłuchałem uwag padających z tej trybuny, a dotyczących potrzeby pełnienia przez Warszawę funkcji stołecznych. Muszę powiedzieć, proszę państwa, że jestem odmiennego zdania. Gdy patrzę, z jaką pokorą warszawiacy znoszą te wszystkie udręki powodowane blokowaniem całych kwartałów ulicznych, kiedy przyjeżdżają zagraniczne delegacje, to rzeczywiście marzy mi się sytuacja taka jak w Rotterdamie czy w Paryżu - którą znam, niestety, tylko z opisów - by w ogóle mieszkaniec miasta nie zauważał, że w mieście jest jakaś delegacja zagraniczna. U nas jest niezdrowa tendencja uczynienia z Warszawy scenograficznego wystroju dla funkcjonowania władz centralnych - najwyższych władz centralnych. Muszę powiedzieć, że to jest sytuacja nieznośna, warszawiacy znoszą ją z godnością, i ja bym tego zapisami rozporządzenia Rady Ministrów dodatkowo jeszcze nie zmieniał. Myślę, że tutaj i pan poseł Wiatr, i pan poseł Kwaśniewski, i pan poseł Sobotka podzielą moje obawy - zapewne oni też przeczytali ów projekt rozporządzenia Rady Ministrów, który mówi, że ciągi komunikacyjne w mieście muszą być tak przeprowadzone, żeby nie zagrażały bezpiecznemu funkcjonowaniu najwyższych władz państwowych. Wspólnie z wymienionymi posłami jeździmy Belwederską na posiedzenia Sejmu, a myślę, że po wejściu w życie tego rozporządzenia będziemy korzystali z objazdu - Trasą Łazienkowską albo Alejami Jerozolimskimi, Marszałkowską, rozkopaną i źle funkcjonującą. Muszę powiedzieć, że projekt rozporządzenia Rady Ministrów przekonał mnie co do jednego: absolutnie nie wolno dać rządowi delegacji do rozstrzygnięcia tej kwestii rozporządzeniem Rady Ministrów. Te kwestie muszą być rozstrzygnięte w ustawie. W przeciwnym bowiem razie znajdziemy się pewnego dnia w sytuacji, że Warszawa stanie się taką właśnie centralnie wydzieloną dzielnicą, będącą zapleczem funkcjonowania władzy, a warszawiacy ze swoimi codziennymi potrzebami będą tylko przeszkadzać w wypełnianiu tych funkcji. Rozumiem ów konflikt między władzą a mieszczanami, ponieważ jest to konflikt stary jak dzieje Warszawy, tyle że do tej pory był rozwiązywany w ten sposób, iż władza przenosiła się poza Warszawę - do Łazienek, do Wilanowa - by nie dręczyć się uciążliwościami codziennego bytowania z warszawiakami. To jest pierwszy oryginalny pomysł, by warszawiaków usunąć poza miasto, by władza weszła właśnie do środka. To jest filozofia, której Unia Pracy się przeciwstawia. (Oklaski)

    Szanowni Państwo! W tej sytuacji projekt rządowy jest naprawdę trudny do poprawienia, zgodnie z zasadą, że zło poprawione staje się tylko mniejszym złem. I w związku z tym Klub Parlamentarny Unia Pracy jest w sposób zasadniczy przeciwny temu projektowi. Jest jednak pewien szkopuł. Tylko przekazanie tego projektu do komisji z klauzulą pilności pozwoli poprawić model samorządności warszawskiej w takim terminie, by wybory do samorządu warszawskiego odbyły się już zgodnie z nowym kształtem ustrojowym miasta. Ponieważ trzy projekty złożone przez kluby parlamentarne zawierają jednocześnie bardzo wiele interesujących rozwiązań, chcę w imieniu Klubu Parlamentarnego Unia Pracy zaproponować skierowanie ich do specjalnej komisji. Aczkolwiek komisja będzie miała niezwykle trudne zadanie, by w bardzo krótkim czasie ˝złożyć˝ z tych projektów - właściwie od nowa - projekt ustroju samorządowego dla Warszawy, myślę, że w imię dobra miasta komisja specjalna powinna się podjąć tego zadania. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia