2 kadencja, 49 posiedzenie, 2 dzień - Wiceprezes Narodowego Banku Polskiego Krzysztof Barburski

2 kadencja, 49 posiedzenie, 2 dzień (11.05.1995)


16 punkt porządku dziennego:
Informacja prezesa Narodowego Banku Polskiego Hanny Gronkiewicz-Waltz o przyczynach, zasadach i skutkach lokowania wielomiliardowych rezerw dewizowych państwa w papierach wartościowych rządu Stanów Zjednoczonych, Republiki Federalnej Niemiec i na depozytach banków zachodnich.


Wiceprezes Narodowego Banku Polskiego Krzysztof Barburski:

    Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Podstawową funkcją rezerw dewizowych w posiadaniu każdego banku centralnego jest zapewnienie bezpieczeństwa dewizowego kraju, rozumiane jako zagwarantowanie dostępu każdego podmiotu krajowego do zagranicznych środków pieniężnych potrzebnych do rozliczenia wszelkich dopuszczalnych przepisami dewizowymi transakcji z zagranicą. Waga tej funkcji rośnie wraz z poszerzaniem zakresu wymienialności waluty krajowej. Taka sytuacja, w związku z zadeklarowanym poszerzeniem wymienialności złotego, ma obecnie miejsce w Polsce. Mówiąc mniej oficjalnie, aby kupować, trzeba mieć pieniądze. Stwierdzenie to odnosi się również do zakupów za granicą. Kraje, w których kupujemy potrzebne gospodarce polskiej towary, żądają zapłaty wyłącznie w uznanych przez siebie pieniądzach. I tak na przykład ponad 50% płatności importowych musimy dokonywać w dolarach amerykańskich, około 33% w markach niemieckich, 4% w funtach sterlingach, a pozostałe 13% płatności w innych walutach.

    Aby wejść w posiadanie walut obcych, trzeba albo je zarobić, sprzedając polskie produkty za granicę, albo pożyczyć - przy czym pożyczkę trzeba będzie i tak oddać, tylko później i to w kwotach powiększonych o odsetki. Wpływy w walutach wymienialnych pochodzą również z inwestycji podmiotów zagranicznych w Polsce, pieniędzy zarobionych przez naszych rodaków za granicą czy też sprzedaży usług podmiotom zagranicznym. Sprzedajemy zatem polskie towary i usługi za zagraniczne środki płatnicze, a więc za pieniądze mające obieg ustawowy w obcych krajach. Oznacza to, że pozyskiwane przez polską gospodarkę dewizy stanowią część obiegu zagranicznego i do czasu ich ostatecznego wykorzystania, na przykład na import, gromadzone są na polskich rachunkach otwartych w obcych bankach.

    Właścicielem gromadzonych za granicą dewiz pozostają polskie podmioty gospodarcze, banki oraz Narodowy Bank Polski. To, że nasze prawa są odpowiednio zagwarantowane, wynika z faktu, że sprzedajemy polskie towary i usługi tylko za tzw. waluty wymienialne, tzn. za waluty, których emitenci, tj. banki centralne rozwiniętych krajów zachodnich, gwarantują pełną ich dyspozycyjność dla każdego, kto jest ich właścicielem. Dokonywanie obrotów i wszelkich transakcji tymi środkami nie podlega zatem żadnym ograniczeniom, mogą one być swobodnie zbywane i nabywane oraz mogą być używane we wszystkich transakcjach, tzn. mają moc regulowania wszelkich zobowiązań niezależnie od tego, czy posłużą do zapłaty za import towarów czy też będą środkiem spłaty zobowiązań finansowych np. z tytułu zaciągniętych wcześniej kredytów i pożyczek. W czasach historycznych rolę taką pełniło np. złoto, a obecnie pełnią ją właśnie waluty wymienialne z tą różnicą jednak, że złoto mogło być przewożone z kraju do kraju, a waluty krążą w obiegu państw, które je emitują. Z tego punktu widzenia w zamian za wyeksportowaną część polskiego produktu krajowego wchodzimy w posiadanie równie cennego dobra, jakim są swobodnie wymienialne zagraniczne środki płatnicze, które umożliwiają w każdym momencie płynne regulowanie zobowiązań wobec podmiotów zagranicznych. Aby rezerwy dewizowe dobrze spełniały swą funkcję, muszą być lokowane nie tylko w mocnych walutach, ale również w instrumentach o jak najmniejszym stopniu ryzyka. To zaś zapewniają instrumenty emitowane przez rządy. Podsumowując, pierwszą zasadą, jaką kieruje się Narodowy Bank Polski, jest bezpieczeństwo środków dewizowych.

    Drugą zasadą, jaką kieruje się Narodowy Bank Polski, jest płynność dokonywanych inwestycji. Wynika to z faktu, że w każdej chwili musi istnieć możliwość szybkiego wycofania środków dewizowych, aby regulować na bieżąco zobowiązania polskich podmiotów. Dlatego też systematycznie odchodzimy od lokowania depozytów w zagranicznych bankach komercyjnych. Udział depozytów w strukturze rezerw NBP w latach 1990-1995 zmniejszył się ze 100% do 25%. Rozwijamy inwestowanie w papiery wartościowe emitowane przez rządy rozwiniętych krajów zachodnich. Są one bowiem uważane przez ekspertów za najpewniejsze i najpełniej spełniające oczekiwania banków centralnych w zakresie płynności. Ważne jest również, aby dokonywać lokat na okresy zgodne z preliminarzem płatności zagranicznych, tzn. tak, aby w każdym momencie zachować zdolność gospodarki do terminowego regulowania zagranicznych zobowiązań płatniczych kraju.

    Trzecią zasadą, jaką kieruje się Narodowy Bank Polski przy lokowaniu środków rezerwowych, jest ich przychodowość. Aczkolwiek nie jest to kryterium najważniejsze z punktu widzenia wypełniania funkcji podstawowej NBP, przychodowość lokat NBP nie odbiega od przychodowości innych banków centralnych. W celu ich zwiększenia NBP stale zwiększa udział papierów wartościowych w swoim portfelu (z 0% w 1990 r. do 70% w 1995 r.). Nie jest prawdą stwierdzenie zawarte w uzasadnieniu wniosku o informację dotyczącą rezerw NBP, że poziom dochodowości tych inwestycji wynosi 2-4%. Faktycznie papiery skarbowe rządu USA przynoszą 5,5-7,6%, Niemiec - 4,8-7%, zaś Francji - 6-7,7% dochodu. Ważne jest, aby uzmysłowić sobie, że rezerwy dewizowe w bilansie NBP nie wzięły się znikąd. W wyrażeniu makroekonomicznym wolumen rezerw zagranicznych kraju odpowiada tej części produktu krajowego, który został ˝wyeksportowany˝. Źródłem wzrostu rezerw są kwoty stanowiące równowartość polskiego eksportu towarów i usług, odkupywane przez banki od eksporterów, a od banków przez Narodowy Bank Polski - w zamian za złote według aktualnego kursu walut obcych. Rezerwy, którymi zarządza NBP, stanowią zatem własność Narodowego Banku Polskiego, gdyż w zamian NBP wypłacił eksporterom należną im równowartość w złotych. Jeżeli poziom rezerw wzrasta, to równolegle rośnie wielkość wypłaconych eksporterom należności w złotych. Za otrzymane złote producenci towarów wyeksportowanych regulują należności krajowych podmiotów gospodarczych za surowce, półfabrykaty, płace pracowników, podatki itp. Można zatem stwierdzić, że poziom rezerw dewizowych jest wartością wynikową. Jest on wynikiem zbilansowania wartości towarów i usług wyeksportowanych oraz wartości towarów zaimportowanych. Właścicielem rezerw - ostatecznym nabywcą walut za złote - staje się NBP. Ponieważ Narodowy Bank Polski kupił waluty w zamian za złote, to może je tylko i wyłącznie za złote odprzedać. Nie może być natomiast mowy o odpożyczaniu rezerw krajowym podmiotom gospodarczym, tj. przedsiębiorstwom, bankom, instytucjom. NBP nie pożycza również swoich pieniędzy podmiotom zagranicznym. Wiąże się to bowiem z określonym stopniem ryzyka handlowego i pomimo nawet najlepszych planów inwestycyjnych, gwarancji i zapewnień zawsze pozostaje element niepewności i ryzyka. Jako centralna instytucja bankowa Narodowy Bank Polski stoi na straży naszych narodowych dóbr i za nie odpowiada - z myślą nie tylko o obecnych, ale i o przyszłych pokoleniach. Chodzi bowiem o zapewnienie płatniczej wiarygodności kraju i stabilizację wartości waluty krajowej.

    Na poziom rezerw dewizowych jako na wartość wynikową można oddziaływać tylko i wyłącznie pośrednio - instrumentami polityki pieniężnej, fiskalnej i dochodowej. Można pobudzać krajowy popyt inwestycyjny obniżając m.in. cła, podatki, stopę procentową, wprowadzając ulgi dla inwestorów czy też obniżając kurs walutowy, a więc cenę walut zagranicznych. Potanienie kosztów produkcji krajowej doprowadzi do wzrostu popytu krajowego, w tym popytu na dobra importowane. Wzrośnie import, wzrosną potrzeby płatnicze gospodarki i w efekcie poziom rezerw dewizowych obniży się, zgodnie z oczekiwaniami decydentów gospodarczych.

    Odpożyczanie rezerw w postaci kredytów dewizowych może również prowadzić do zakłócenia równowagi makroekonomicznej. Jedynym sposobem na pozyskanie środków dewizowych przez krajowe podmioty gospodarcze jest ich zakup od banku centralnego, a więc równoległe (w równowartości zakupywanych dewiz) zdjęcie z rynku wewnętrznego odpowiedniej kwoty wcześniej wyemitowanych złotych. Jakiekolwiek próby nieodpłatnego dysponowania na rynku krajowym rezerwami kreują popyt na dobra, które wcześniej już wyjechały za granicę, rodzą popyt na nie istniejące, bo wyeksportowane dobra, dublują wolumen krajowej masy pieniądza, podwajają napięcia inflacyjne i w efekcie zmuszają bank centralny do stosowania instrumentów polityki antyinflacyjnej. Gdyby Narodowy Bank Polski nie kupował dewiz od krajowego systemu bankowego, lecz przyjmował je w formie lokat, to mógłby je również nieodpłatnie odpożyczać. Jeżeli natomiast za każdego pojedynczego dolara na rynek krajowy wpływa jego złotowa równowartość, to zrozumiałe, że musi następować też operacja odwrotna - zasilenie przez bank centralny rynku krajowego w dolary musi się wiązać z odprowadzeniem do banku centralnego ich złotowej równowartości.

    W warunkach gospodarki o wymienialnej walucie krajowej - a w przypadku Polski mamy taką sytuację - rezerwy dewizowe służą do zabezpieczenia pokrycia walutowego dla działalności kredytowej. Kredyt udzielony w złotych może być w każdej chwili użyty do zakupu walut, a te do zakupu dóbr importowanych, zgodnie z zasadą wymienialności. Banki komercyjne natomiast mogą proponować środki w dewizach, ale jest to wyłącznie forma odpożyczania wcześniej pozyskanych środków.

    Jeśli chodzi o szczegółowe pytania zawarte w uzasadnieniu wniosku o informację w sprawie lokowania rezerw dewizowych, chciałbym odnieść się najpierw do sugestii o braku nisko oprocentowanych kredytów dewizowych na polskie inwestycje. Należy stwierdzić, że banki nie mają problemu z brakiem środków na udzielanie kredytów. Banki są wystarczająco płynne, aby udzielać kredytów w walucie krajowej. Obecnie - właśnie w związku ze wzrostem rezerw walutowych - banki krajowe borykają się z olbrzymim nadmiarem pieniądza złotowego. Jest to potencjalnie olbrzymie źródło kredytowania gospodarki. Fakt, że nie ma ekspansji akcji kredytowej, wynika głównie z tego, że jest niedostatek efektywnego popytu na kredyty. Przy czym...

    (Poseł Krzysztof Kamiński: Na taki procent?)

    Właśnie zaraz dokończę. Przy czym przez efektywny popyt należy rozumieć popyt ze strony tych podmiotów i projektów inwestycyjnych, które zapewnią bankowi komercyjnemu wystarczające prawdopodobieństwo terminowej spłaty kapitału i odsetek. Trzeba również stwierdzić, że koszt kredytu dewizowego nie jest obecnie niższy od ceny kredytu złotowego. Jeżeli na przykład w Stanach Zjednoczonych podstawowa stopa kredytowa, czyli stopa procentowa dla najlepszych klientów, jest na poziomie 9%, to odnosząc rachunek do warunków polskich i biorąc pod uwagę dewaluację złotego, kształtującą się obecnie na poziomie 15,4% rocznie, oprocentowanie takiego kredytu wynosi efektywnie 25,8%. Jako że żadne polskie przedsiębiorstwo nie odpowiada kategorii ryzyka kwalifikującej do udzielania kredytu według podstawowej stopy procentowej USA, jego oprocentowanie byłoby nawet dla najlepszych polskich przedsiębiorstw dużo wyższe niż 9%. Można zatem przyjąć, że przy utrzymaniu dotychczasowej stopy dewaluacji złotego średni koszt uzyskania takiego kredytu przez przeciętne polskie przedsiębiorstwo wyniósłby ok. 33-34% rocznie. Jest to poziom równoważny obecnemu średniemu ważonemu poziomowi oprocentowania kredytów w 14 największych bankach w Polsce. Jeśli kredyty te miałyby być oprocentowane poniżej poziomu rynkowego, to powstaje pytanie: Kto powinien dopłacić różnicę między oprocentowaniem rynkowym a zaniżonym? Należy przy tym stwierdzić, że popyt na kredyty dewizowe jest obecnie niski, również w związku z ryzykiem kursowym.

    Jednocześnie nie podzielam opinii, że brakuje środków na finansowanie deficytu budżetowego w Polsce. Popyt na bony skarbowe w roku 1995 przewyższał podaż tych bonów o ponad 20%. W okresie od 1 stycznia do 9 maja 1995 r. przy podaży bonów ze strony Ministerstwa Finansów wynoszącej 21,3 mld zł popyt wyniósł 25,6 mld, z czego jedynie 51,9% zostało zaspokojone. Na aukcjach w kwietniu i maju br. przewaga popytu nad podażą bonów skarbowych była jeszcze większa i wynosiła 114%.

    Wspomniany w pytaniu poziom kosztów finansowania deficytu budżetowego - rentowności bonów skarbowych w wysokości 38% - miał miejsce w styczniu ub. r. W roku bieżącym maksymalny poziom średniej rentowności na aukcjach bonów skarbowych wyniósł 28%, a na ostatniej aukcji w dniu 9 maja - ok. 26,5%.

    Pozwolę sobie przedstawić na koniec pewną refleksję. Polska podjęła poważny wysiłek transformacji gospodarczej. Wchodzimy w świat, w którym działalność gospodarcza, w tym i bankowa, podejmowana jest w środowisku wielorakich wzajemnie na siebie oddziałujących parametrów ekonomicznych. Powiązanie i dalsza integracja gospodarcza z Unią Europejską wymaga, abyśmy rozmawiali z naszymi partnerami tym samym językiem ekonomii XX w., abyśmy używali tych samych jednakowo zrozumiałych dla wszystkich pojęć. Jeżeli chcemy i namawiamy inwestorów zagranicznych do inwestowania w polskie rządowe papiery wartościowe, to również powinniśmy w swojej polityce inwestycyjnej nie stronić od identycznych jakościowo, choć obcych instrumentów inwestycyjnych.


Powrót Przebieg posiedzenia