1 kadencja, 11 posiedzenie, 2 dzień (20.03.1992)
11 punkt porządku dziennego:
Informacja ministra finansów oraz ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej w sprawie preferencyjnych kredytów dla rolnictwa oraz podwyżki cen paliw.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej Piotr Dąbrowski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Miałbym dwa wyjścia w tej zaimprowizowanej na gorąco wypowiedzi: albo pokusić się o próbę sumarycznego przedstawienia poglądu resortu, który mam zaszczyt reprezentować w tej trudnej sytuacji, przedstawienia strategi, o którą pytano, i spotkać się tym samym z zarzutem, że rozminąłem się z pytaniami szczegółowymi; albo też pokusić się o próbę odpowiedzi na wszystkie zadane pytania, na wszystkie wysunięte problemy. Moja odpowiedź jednak musiałaby trwać bez mała tak długo jak ta debata i oczywiście zostałaby - i słusznie - przerwana. Wobec tego, jeśli wolno, pokuszę się w tym momencie o wyjście pośrednie, dlatego że nie na wszystkie pytania potrafię w tej chwili odpowiedzieć: na wiele z nich odpowie nam dopiero przyszłość. Nie do wszystkich kwestii będę się mógł w tym momencie ustosunkować, ale pozwolę sobie zauważyć, że bardzo dobrze się stało, iż to jedno proste pytanie dotyczące kredytów - słuszne i zasadne - zadane przez pana posła Barcińskiego, przerodziło się w tę zaimprowizowaną debatę rolną. I pozwalam sobie podzielać pogląd, który - choć może nie został wypowiedziany wprost - przebijał z ogromnej większości wypowiedzi, że potrzebna jest dobrze przygotowana, w odpowiednim momencie, debata rolna. Uważam, iż absolutnie jesteśmy do niej przygotowani. I powiem więcej - taka debata jest nam potrzebna.
Chcę powiedzieć na wstępie, że w ogromnej większości - z małymi zaledwie wyjątkami, które potwierdzają tę regułę - te wszystkie wypowiedzi, te wszystkie stwierdzenia, które tutaj padły, podzielam. Panie posłanki i panowie posłowie mogą mieć pewność, iż nie jest to koniunkturalny ukłon ani ugięcie się pod presją tej sali, ponieważ jako rzecznik związku od 2 lat przemawiałem dokładnie tym samym głosem, używałem dokładnie tych samych sformułowań - panie pośle Soska, to da się sprawdzić - i wówczas, kiedy słyszałem komentarze, że to chłopski lament, roszczenia, ściana płaczu, to zaciskałem bezsilnie ręce i - nie waham się powiedzieć - z rozpaczą patrzyłem na to, jak powstaje jakieś niesłychane nieporozumienie, jakieś niesłychane niezrozumienie w naszym społeczeństwie, także tu, na tej sali, którą wówczas obserwowałem z zewnątrz, tego, jakie są powody, jakie są motywy, co się kryje za tą chłopską ścianą płaczu. Dziś jestem po drugiej stronie tej ściany, ale w sprawach, które były przedmiotem tej debaty, zdania nie zmieniłem i mam nadzieję, że uda mi się tego zdania nie zmienić.
Wysoka Izbo, padały na tej sali niesłychanie twarde określenia - nie będę wszystkich cytował - nieprawda, wprowadzenie w błąd, polityczne awanturnictwo, prowokacja polityczna, dezinformacja, nie wierzę rządowi, manipulowanie. Przepraszam za wyrażenie, nie umizgując się, bo przecież uwłaczałoby to godności tej sali, tej debaty, twardość tych sformułowań rozumiem dlatego, że nie dalej jak wczoraj po południu i wieczorem byłem na wsi, w tej Polsce ˝B˝, bliżej Bugu niż Wisły, i wiem, że za tymi twardymi sformułowaniami kryją się jeszcze twardsze sytuacje, w jakich znaleźli się ludzie - rolnicy, którzy wyszli z banków bez kredytu, rolnicy zadłużeni, o wiele większa liczba tych rolników, którzy spłacili kredyty złorzecząc, żeby nie powiedzieć klnąc. Wyprzedawali się ze wszystkiego i spłacali te kredyty, czując słusznie, iż stawianie takich samych warunków kredytowych komuś, kto inwestuje w oborę krów mlecznych i komuś, kto ˝skacze na jednej nodze˝ po tira bananów czy po parę kartonów papierosów do Berlina... że stawianie na jednej płaszczyźnie sytuacji finansowej takich dwóch przedsięwzięć gospodarczych jest nieporozumieniem.
Ktoś mógłby słusznie powiedzieć, zwłaszcza w ławie rządowej czy na zapleczu w kuluarach, że zapomniałem, kim jestem, że jeszcze przemawiam jak rzecznik związku, a nie jak urzędnik państwowy, członek tego rządu. Nie, nie ma tutaj żadnego nieporozumienia. Zaraz do tego dojdę, jeśli Wysoka Izba będzie jeszcze tę chwilę uwagi gotowa mi poświęcić.
Otóż powaga tego miejsca i tej chwili nakazuje z całą odpowiedzialnością potraktować to pytanie, które się stało zaczynem naszej debaty: Kto zawinił, że tak się stało z tymi kredytami? Nie zamierzam w najmniejszym stopniu uchylać się od części tej odpowiedzialności, która na nas spoczywa, na administracji, na rządzie, który jest może w niewiele lepszej sytuacji niż całe nasze państwo. I nie zamierzam zasłaniać się tym, że dopiero od paru miesięcy czy od paru tygodni jesteśmy w szeregach tej administracji, bo wiedzieliśmy, na co się porywamy i z całą pewnością też popełniliśmy jakieś błędy - powiedziałem, nie uchylam się od odpowiedzialności, ale też nie zamierzam przyjmować jej w całości - choćby ten błąd, iż zawierzyliśmy zapewnieniom wysokich, bardzo wysokich urzędników bankowych, nie wymieniam ich nazwisk, bo dzisiaj już nie pełnią swoich urzędów, że w bankach spółdzielczych są pieniądze. Należało tę informację bardzo dokładnie sprawdzić. Będziemy ostrożniejsi, jeżeli w przyszłości będzie nam dane zajmować się nadal tymi sprawami. Myślę, iż nie będzie w tej chwili zasadne wracanie do szczegółów tego kredytowego falstartu, tym bardziej że - jak już mówiłem - mam nadzieję, iż choć z tym 10-dniowym opóźnieniem, należy on jednak do przeszłości, przynajmniej w tych najbardziej drażliwych, najbardziej bolących wypadkach.
Przechodząc do kilku elementów tej debaty, która tutaj rozgorzała, pragnę przypomnieć, że budżet, który przedstawia rząd, jest w rękach Wysokiej Izby, pań posłanek i panów posłów, i wtedy zapadną ostateczne decyzje.
Kolejna kwestia to wielkie wyzwanie, które zamyka się w słowach: sytuacja rolnictwa - samowystarczalność kraju - wyżywienie. Chcę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, chociaż to prawda niepopularna wśród posłów reprezentujących rolników, że zapowiedź tej koniunktury w rolnictwie, wzrostu cen, wcale mnie tak bardzo nie cieszy, bo jest to koniunktura dość pozorna, na dość krótką metę, dlatego iż nieuchronnie musi rozbić się o barierę popytu i taka koniunktura recesyjna nas jako rząd, mnie osobiście, w największym stopniu niepokoi, bo mimo że jesteśmy w resorcie rolnictwa, to ten resort nazywa się resortem gospodarki żywnościowej i ponosimy odpowiedzialność za całość tego wielkiego obiegu, w którym zamyka się produkcja żywności, wyżywienie, życie ludzi wsi, rolników, wyżywienie miasta, bilans obrotów zagranicznych naszego kraju.
Zmierzając do końca, to nie znaczy uchylając się od dalszej części tej debaty, gdyby była taka wola Wysokiej Izby, chcę odpowiedzieć na pytanie, które również tutaj padło: Co z obietnicami pana ministra Janowskiego? Pokuszę się o odpowiedź na to pytanie, dlatego że jestem w składzie tego kierownictwa resortu i niedawno byłem rzecznikiem związku. Otóż odpowiadam w ten sposób. Przyszliśmy do resortu rolnictwa z programem. Obietnicą ministra Janowskiego, naszą obietnicą, moją było, że ten program popieramy i od tego programu nie odstępujemy. Chcę powiedzieć, co jest oczywiste, ale trzeba to na tej sali powiedzieć: ten program co do zasady został przez ten rząd przyjęty. Mówił o tym pan premier Olszewski w jednym z wystąpień publicznych. Jest rzeczą oczywistą, że samym przestrzeganiem zasad, jeśli nie są przełożone na konkretne decyzje, na materialne posunięcia, nie można się zaspokoić, ale przypomnę, iż w ciągu dwóch poprzednich lat te zasady nie były przyjmowane, a w sposób zdecydowany, pryncypialnie były odrzucane. I w tym rozumieniu, panie pośle Jagieliński, ten rząd jest już rządem przełomu - przełomu w myśleniu, w podejściu do problemów - oczywiście przełomu, to nie znaczy zwrotu, to nie znaczy odwrotu od tych zasad w gospodarce, które są niepodważalne i każdy odpowiedzialny człowiek musi je podzielać.
Nie obiecywaliśmy - wracając do tego pytania o obietnice pana przewodniczącego, pana posła, a obecnie pana ministra Janowskiego - że załatwimy te problemy od ręki ani do końca, bo byłoby to w sposób oczywisty niewiarygodne i nieodpowiedzialne. I takich obietnic nie było. Nie obiecywaliśmy też, iż na pewno nam się powiedzie i nie odkrywam tutaj niczego nowego, że wszyscy stajemy - jak mówiłem na początku - wobec pytań, na które odpowiedzi udzieli nam przyszłość.
Sytuacja Polski, która pierwsza dokonuje tego typu przejścia, jest nadal aktualna i rozważania teoretycznie nie zastąpią nam tutaj tej empirii, tej praktyki, jaką będzie życie. Nie chcąc w tym momencie wdawać się w dygresje czysto polityczne, świadom swojej roli tutaj jako urzędnik państwowy odpowiedzialny w tym momencie za administrowanie, współodpowiedzialny za administrowanie tym resortem pozwolę sobie tylko na pewną uwagę. Jeżeli trzeci rząd napotyka te same bariery, to czy jednak nie są one twardą realnością? Nie oznacza to, żebyśmy mieli opuścić ręce, ale pan premier Olszewski mówił wielokrotnie, że dysponujemy niesłychanie wąskim polem manewru i usiłujemy przestrzeń między tymi barierami nieco powiększyć.
Padło pytanie, jeśli pamiętam, pana posła Lasockiego, przepraszam jeśli pomyliłem, bo korzystam z doraźnych notatek: czy cele polityki rolnej są znane, jaka jest strategia, jaki jest bilans zbożowy? Padło stwierdzenie, że nikt nie wie i nikt nie chce, nie usiłuje, wiedzieć, jak te sprawy wyglądają. Jeśli wolno złożyć mi taką propozycję, gdyby Wysoka Izba zdecydowała, że będzie debata rolna, to myślę, że byłoby to miejsce na przedłożenie naszych opinii i wyników naszej pracy w tym zakresie.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Występując po raz pierwszy w tym miejscu i w takiej roli nie chcę nadużywać cierpliwości posłów wypowiedziami, w których być może nie omawiam dokładnie tych najważniejszych kwestii, które były poruszone. Pozwalam sobie na tym zakończyć wypowiedź z nadzieją, że ta debata - czy to przed Wysoką Izbą, czy w komisjach, czy w ministerstwie rolnictwa - jednak odbędzie się i że potrafimy tym głosom, które tutaj padały, które, jak powiedziałem i potwierdzam to, uważam za zasadne, nadać kształt realnych propozycji. Nie ulega wątpliwości, że przyszliśmy do tego rządu z zamiarem właśnie takiego postępowania i mam nadzieję, że temu postanowieniu i temu podejściu do problemów rolnictwa, wyżywienia i wsi będziemy wierni. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia