1 kadencja, 40 posiedzenie, 2 dzień (19.03.1993)
3 i 4 punkt porządku dziennego:
3. Pierwsze czytanie przedstawionego przez Komisję Nadzwyczajną projektu ustawy konstytucyjnej o zmianie ustawy konstytucyjnej o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie terytorialnym, a także o zmianach w utrzymanych w mocy przepisach konstytucyjnych (druk nr 774).
4. Sprawozdanie Komisji Nadzwyczajnej o poselskim projekcie ustawy Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej (druki nr 125 i 757).
Poseł Janusz Korwin-Mikke:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Jeden z moich Wielce Czcigodnych Kolegów powiedział, że nieszczęściem jest, że co wybory, to nowa ordynacja i dlatego opowiada się za nową ordynacją. Polsce istotnie potrzebna jest nowa ordynacja, a nie kosmetyczne poprawki poprzedniej. Większość z moich Wielce Czcigodnych Kolegów myśli, że skoro przeszli przy tamtej ordynacji, to nowa powinna być do niej możliwie podobna. Należy tylko jeszcze wyeliminować kolegów z mniejszych partii, by więcej mandatów zostało dla większych partii, by ułatwić sobie ponowny wybór. Jest to łajdackie rozumowanie.
Polsce potrzebna jest nowa ordynacja, ale powinna to być ordynacja większościowa zapewniająca stabilny rząd. Unia Polityki Realnej taką poprawkę zgłosiła. Inne partie, z Unią Demokratyczną na czele, popierają ten postulat, tylko nie będą głosować za jego przyjęciem. Co do Unii Demokratycznej, sprawa jest jasna. UD wie świetnie, że badania opinii publicznej są preparowane, podobnie jak przed poprzednimi wyborami, i po prostu się boi. Jest to taka sama hipokryzja, z jaką mamy do czynienia w wypadku ˝Gazety Wyborczej˝, która ze smakiem przedrukowuje informacje o publikacji w Ameryce dokumentów o agencie Bolku i opatruje to komentarzem, że publikacja tych dokumentów jest po prostu świństwem.
My bez żadnych krętactw opowiadamy się za ordynacją większościową. Taką poprawkę wnieśliśmy, wnieśliśmy nawet konkretny projekt ordynacji większościowej. Zobaczymy, kto jak będzie głosował i kto się boi osądu wyborców. My się nie boimy.
Nie boimy się również 5-procentowego progu. Zwracamy jednak uwagę, że jeśli nasza poprawka do konstytucji nie przejdzie, to będzie obowiązywała ordynacja proporcjonalna. Ordynacja, zgodnie z zasadami której SLD otrzymała sześć razy tyle głosów, co Unia Polityki Realnej, a ma dwadzieścia jeden razy tyle posłów, jest ordynacją dobrą, ale nie proporcjonalną. W następnych wyborach w wyniku przyjęcia tej ordynacji SLD będzie miała trzy razy tyle głosów, co udecja, a dostanie dziesięć razy tyle mandatów, i niewątpliwie wpłynie wówczas wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, że ordynacja jest sprzeczna z konstytucją - bo jest. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Ten projekt to nie jest projekt ordynacji proporcjonalnej.
Teraz przejdę do szczegółów. Przede wszystkim sprawa mniejszości narodowych. Nacjonaliści z Unii Demokratycznej i demoliberałowie usiłują tu wprowadzić pierwiastek narodowy. My nie widzimy powodu, by na przykład mniejszość niemiecka miała większe przywileje niż mniejszość leworękich. Czy mańkuci są gorsi? Jest to nie tylko absurd, jest to też groźne dla państwa. Doprowadzi to do podziału obywateli na Polaków i nie-Polaków. Trzeba będzie wydawać wkrótce ustawy norymberskie. Kto jest na przykład jako Ukrainiec uprawniony do korzystania z przywilejów wyborczych? Czy wystarczą dwie babki Ukrainki, czy trzeba dwóch babek i dziadka? Przedstawiciele wymienionych partii zdają sobie świetnie sprawę z tego absurdu, bo są dostatecznie inteligentni. Wiedzą, że prowadzi to w prostej linii do niesnasek narodowościowych i do rozpadu państwa i dlatego chyba za tym głosują. W przeciwnym razie musiałbym uważać, że są to idioci.
Wzywam zwłaszcza przedstawicieli mniejszości niemieckiej do głosowania przeciwko tym przywilejom. Mój Wielce Czcigodny Kolega Paździor powiedział, że jesteście otwarci na argumentację racjonalną. Mniejszość niemiecka powinna reprezentować nie interesy RFN, lecz interes mniejszości. W jej interesie nie leży, by Niemiec liberał miał dylemat: głosować na liberałów czy na Niemców, co jest absurdem, bo wybory powinny mieć charakter polityczny. Będzie to miało tragiczne skutki dla mniejszości.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Na Opolszczyźnie mieszka podobno 300 tys. potencjalnych wyborców pochodzenia niemieckiego. Jest to liczba nieco większa niż liczba wszystkich wyborców UPR w poprzednich wyborach. Gdyby partia niemiecka nie startowała w wyborach, żadna partia nie pozwoliłaby sobie na zlekceważenie tego elektoratu.
Panie pośle Paździor, żeby pan mógł być otwarty na racjonalną argumentację, to pan musi słuchać.
Zakłada się, że gdyby jednak startowała w wyborach partia mniejszości niemieckiej, wszystkie głosy niemieckie padłyby na nią, bo krew nie woda. Wtedy pozostałe partie rozwiną demagogię nacjonalistyczną, bo to będzie najlepszy sposób na zdobycie wyborców-Polaków. Czy tego rozpętania fali szowinizmu chcą hieny z Unii Demokratycznej? Czy chcecie być grabarzami państwa polskiego? (Oklaski)
Podobnie postępuje lewica, usiłuje ona wprowadzić humorystyczne finansowe przywileje dla kobiet, dzieląc wybieranych według płci. Jest to drobny, ale skandal. Jak to się ma do postulatu równości płci głoszonego przez lewicę? Jeśli już, to możemy się zgodzić, by z listy krajowej wchodziła każdorazowo aktualna miss Polonia. Jak demokracja, to demokracja.
Jeśli już wybory mają być proporcjonalne, to, byłoby to konsekwentne, powinny brać w nich udział partie polityczne, a nie na przykład związki zawodowe lub stowarzyszenia hodowców gołębi. Nie jest to żadne ograniczenie. Jeśli związkowcy lub dowolna grupa obywateli chce brać udział w wyborach, to wystarczy zebrać 15 osób z tego związku, napisać program i zarejestrować się - trwa to mniej więcej 15 minut - sprawa będzie wówczas jasna i czysta. Właściwymi organizacjami bowiem, które powinny brać udział w wyborach, są partie, a nie na przykład fundacje na rzecz walki z AIDS.
Jesteśmy przeciwko opłacaniu partii politycznych z kieszeni podatnika. Dlaczego ktoś, kto na przykład nie lubi Unii Polityki Realnej, ma płacić na nią podatek. A może on uważa nas za zbrodniarzy musi w ten sposób brać udział w przestępstwie. Na przykład świadkom Jehowy nie wolno brać udziału w życiu politycznym, a w ten sposób zostaną do tego zmuszeni - ich podatki posłużą do karmienia cwanych politykierów. Partie mają się utrzymywać ze składek i dobrowolnych darowizn - i tyle. Jeśli jednak koszty wyborów mają być częściowo refundowane, to oczywiście powinno to być dzielone proporcjonalnie do liczby zdobytych głosów, a nie zdobytych mandatów. To elementarz sprawiedliwości. Podobnie zamiast zbierania podpisów powinny być stosowane paromilionowe kaucje, które przepadałyby, gdyby lista okręgowa nie uzyskała określonej liczby, 2% czy 3%, głosów. Taki system działa w Wielkiej Brytanii i to nieźle. Również wybory powinny być finansowane przez tych, co biorą w nich udział. Wyborca powinien kartkę wyborczą kupować za 5 czy 10 tys., za tyle, by pokryło to koszty wyborów. Dlaczego za tę zabawę mają płacić obywatele, którzy nie chcą brać w niej udziału?
Nie godzimy się również na powołanie humorystycznej instytucji zastępcy posła powołanego w ministry. Unia Polityki Realnej domaga się, by rozdzielić władzę ustawodawczą od wykonawczej. Po prostu inne kwalifikacje powinien mieć poseł, a inne minister. Czy partie nie mają dosyć ludzi, by obsadzić i fotele ministerialne, i ławy poselskie? Czy naprawdę musimy stwarzać niepoważne instytucje, aby ratować stołki? Czy Wysoka Izba wyobraża sobie uczucia tego zastępcy, gdy minister utraci fotel i wyrzuci go z ławy? Czy on nie będzie gotów walczyć za wszelką cenę o utrzymanie się jego partii w rządzie?
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ten projekt bardzo się nam nie podoba. Nie jest to nawet ordynacja proporcjonalna, a zawiera kilka naprawdę niebezpiecznych zapisów, o których usunięcie wnosimy, załączamy też odpowiednie poprawki. Trzeba pamiętać, że wyniki wyborów zależą nie tyle od woli wyborcy, ile od kształtu ordynacji i podziału na okręgi. Na Wysokiej Izbie spoczywa więc ogromna odpowiedzialność za kształt przyszłego Sejmu. Nie jestem pewien, czy w wyniku uchwalonej ordynacji skład Izby nie będzie gorszy niż obecnej, a to już byłoby naprawdę niedobrze.
Na zakończenie chcę rozprawić się z przesądem, że mniejsza liczba partii w Sejmie jest lepsza niż większa. Na przykład w Sowietach była tylko jedna i nie było dobrze. W Niemczech przez długie lata były trzy i kolejne kontredanse wyborcze związane z kaprysami liberałów doprowadzały wielokrotnie do kryzysów parlamentarnych, a raz nawet do humorystycznej wielkiej koalicji między CDU, CSU i SPD, koalicji, która nie mogła rządzić, bo w każdej sprawie pierwsza połowa koalicji miała inny pogląd niż druga połowa.
Tylko ordynacja większościowa albo powołanie rady stanu, co postuluje Unia Polityki Realnej, może jakoś rozsądnie rozwiązać ten problem. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia