1 kadencja, 44 posiedzenie, 4 dzień (26.05.1993)
14 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie rzecznika praw obywatelskich z działalności w roku 1992 z uwagami o stanie przestrzegania praw i wolności obywatelskich ( druk nr 779).
Poseł Andrzej Wielowieyski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Dla budowy dobrze działającego systemu prawa i dla skutecznej reformy naszego państwa, państwa obywatelskiego, dzisiejsza dyskusja nad sprawozdaniem rzecznika praw obywatelskich, i to nie tylko nad tym sprawozdaniem, ale nad samym sensem istnienia tego urzędu i nad sposobem pojmowania przez rzecznika swych zadań, jest bardzo potrzebna. Dyskusja ta jest potrzebna dlatego, że może się przyczynić do lepszego rozumienia, na czym polega istota demokracji i co jest niezbędne dla jej funkcjonowania. W imieniu Klubu Parlamentarnego Unii Demokratycznej popieram wniosek o przyjęcie sprawozdania rzecznika praw obywatelskich, skala bowiem podjętych przez rzecznika działań, kierunki tych działań, ich skuteczność, ilość uwzględnionych zaskarżeń, rewizji nadzwyczajnych, wniosków do Trybunału Konstytucyjnego, ale przede wszystkim setki spraw załatwianych, konkretnie, obywatelom - to wszystko musi budzić szacunek i uznanie. Szacunek i uznanie budzą też nowe inicjatywy podjęte przez rzecznika dla ochrony marginalnych grup społecznych, dotąd niedostatecznie objętych konkretną opieką prawną.
Nie chciałbym jednak mówić o poszczególnych częściach tego sprawozdania, podejmą to inni przedstawiciele naszego klubu. Chciałbym skoncentrować się na samej istocie zadań rzecznika w okresie tworzenia podstaw systemu demokratycznego w Polsce. Sądzę też, że sprawowanie przez rzecznika praw obywatelskich ogólnej kontroli nad powstawaniem i funkcjonowaniem prawa jest znacznie ważniejsze niż pomoc w indywidualnych sprawach.
Czymże jest skutecznie działająca demokracja? Oczywiście nie jest to po prostu rząd większości. Jest to rząd większości, który działa przy uwzględnieniu pełnego szacunku dla różnych mniejszości, a szacunek ten wyraża się w nieograniczaniu ich praw, w nieograniczaniu ich możliwości działania, w zapewnieniu im takich samych szans jak tym, którzy współtworzą czy wspierają większość - przy równoczesnym założeniu, że ta mniejszość szanuje rządy większości, szanuje istniejący porządek ustrojowy, istniejący ład społeczny państwa.
Ten system jest ciągle kruchy, chociaż musi funkcjonować sprawnie. Może to godzić w zasady sprawiedliwości. Na przykład system większościowy w ordynacji wyborczej też jest w pewnym stopniu niesprawiedliwy. Stosowanie pewnych zasad generalnych może naruszać indywidualne prawa obywateli. Zabezpieczenie praw obywateli wymaga nieustannej pracy, nieustannej kontroli, ciągłego podejmowania wysiłków. Jest rzeczą oczywistą, że nie wystarczą do tego zasady, które uznajemy, nie wystarczą dobre chęci i deklaracje. Muszą być skutecznie działające instytucje, takie właśnie jak Trybunał Konstytucyjny czy też urząd rzecznika praw obywatelskich.
Trzeba tu wspomnieć o tym, że funkcjonowanie demokracji obywatelskiej, szanującej prawa wszystkich ludzi w danym kraju, nie tylko obywateli, ale i nieobywateli, ma swoje głębokie korzenie w systemach moralnych i religijnych. Nie jest tylko moją tezą, że system demokratyczny w Europie powstał i rozwinął się, a przede wszystkim - to jest ważne - utrwalił się - właśnie dzięki pewnym przesłankom moralnym i religijnym. Bez nich nie dałoby się uzyskać po prostu zdroworozsądkowego wzajemnego szacunku większości i mniejszości. Musiało się to opierać na pewnych podstawowych zasadach, które przez pokolenia były wdrażane i utrwalane w świadomości i w postępowaniu ludzi. Ale równocześnie właśnie przesłanki ideologiczne i przesłanki religijne były też i są największym zagrożeniem dla dobrego funkcjonowania demokracji obywatelskich i poszanowania praw wszystkich ludzi.
Dlaczego? Dlatego po prostu, że emocje, którymi się powodujemy, emocje polegające na tym, że kochamy to, w co wierzymy, jesteśmy przekonani o wielkim znaczeniu wartości, które wyznajemy, przeważają nad elementarnym szacunkiem dla drugiego człowieka, szacunkiem dla ludzi odmiennych, szacunkiem dla mniejszości. W tym właśnie tkwi istotne niebezpieczeństwo. Tkwi ono również w pewnym tradycyjnym pojmowaniu wartości i prawd religijnych. Najlepiej chyba wyraził to przedstawiciel tego tradycyjnego myślenia w Kościele katolickim, jeszcze w czasie soboru, kardynał Ottaviani, który w pewnym wywiadzie stwierdził kategorycznie, że jest rzeczą oczywistą, że nie może być równych praw dla katolików i niekatolików, ponieważ na zdrowy rozsądek nie może być równych praw dla prawdy i dla fałszu. Z tego wynika już ta nierównomierność, niewspółmierność. Wprawdzie nigdy papieże, nigdy Kościół katolicki, w ostatnim okresie w każdym razie, nie potwierdzili tych przekonań, odwrotnie, rozwój myśli Kościoła katolickiego i całego ruchu ekumenicznego poszedł w innym kierunku, właśnie w kierunku wzajemnego szacunku dla inności, dla innych ludzi, jednakże te tradycyjne sposoby myślenia i odczuwania wciąż trwają i stanowią pewne zagrożenie. To jest pierwsza przyczyna - o podłożu emocjonalnym - zagrożenia dla praw ludzi, dla praw obywatelskich.
Jest jednak jeszcze i drugie uwarunkowanie, występujące szczególnie w naszym kraju. Przez długie dziesiątki lat większość z nas nie była szanowana. Zarówno nasza tożsamość narodowa, jak i nasza tożsamość religijna były zagrożone, a często wiązało się to z brutalnym prześladowaniem. Było wiele krzywd. I następuje reakcja, odreagowanie tego. Pragniemy egzekwować nasze prawa, które nam odebrano. Chcemy przeprowadzać szybko jedynie słuszne reformy (różni ludzie zresztą w różny sposób je pojmują), one muszą być szybko i sprawnie zrealizowane. Ludzie domagają się rekompensat, zadośćuczynienia. Ta tendencja, silna, uzasadniona, stwarza niejako automatycznie zagrożenie dla prawa i dla indywidualnych praw obywateli.
Wynika to nie tylko z powstających luk prawnych, z niedostatecznej jakości naszej pracy legislacyjnej i pracy naszych urzędów, ale wiąże się to również z tą elementarną starą prawdą, znaną od starożytności, że sprawiedliwość jest wieczną uciekinierką z obozu zwycięzców, że ten, który uzyskuje przewagę, działa następnie na swoją korzyść, czasami ewidentnie kosztem innych.
Dlatego w Unii Demokratycznej w pełni podzielamy poglądy wyrażone w oświadczeniu grupy senatorów Senatu I kadencji, które niedawno przeczytaliśmy w prasie, a w którym podkreśla się, że największym osiągnięciem rzecznika - zresztą za to był on najczęściej atakowany - było właśnie to, że jako katolik upominał się o pełne zabezpieczenie praw niekatolików, a także to, że często, korzystając ze ściśle legalnej drogi, upominał się o prawa ludzi dawnego ustroju, często najbardziej obciążanych oskarżeniami. I jest rzeczą znamienną, że to nasze przekonanie podziela znaczna, przeważająca część społeczeństwa, jak wskazują raporty z ostatnich sondaży. Około 80% ankietowanych wypowiada się pozytywnie o realizacji zadań przez rzecznika praw obywatelskich.
Zwłaszcza w okresie szybkich przemian, czasami gwałtownych zmian w systemie prawnym, w systemie państwowym, w polityce, w gospodarowaniu, istotnym zadaniem jest chronienie stabilności prawa, budowanie zaufania do prawa, przy czym nie chodzi tutaj bynajmniej o tzw. pozytywizm prawny czy suchy legalizm, ale o szacunek dla stabilności układu, o przekonanie, że te przesłanki prawa naturalnego, czyli ius, to prawo niepisane, są przede wszystkim formowane, wykorzystywane w pracy ustawodawców. One stanowią podstawę korygowania i ulepszania prawa, natomiast nie dają upoważnienia do tego, żeby istniejące prawo naginać, omijać czy łamać. Ochrona istniejącego prawa jest niezbędna, jeśli chodzi o skuteczną walkę z anomią, ze zjawiskiem rozpadu wszelkich norm społecznych, lekceważenia tych norm, co oczywiście nieuchronnie musi powodować rozpad całego układu społecznego, osłabienie całego społeczeństwa.
Jest sprawą oczywistą, że dylematy związane z tym rzetelnym podejściem, z szacunkiem dla prawa stanowią przeszkodę, stanowią bardzo kłopotliwe wyzwanie w wypadku szybkich i sprawnych działań reformatorskich, w wypadku poczynań rządu, zwłaszcza w sytuacji kryzysu gospodarczego, wymaga to bowiem wyrzeczeń, czasami również ograniczenia praw nabytych. Tego, że wprowadzenie takich ograniczeń jest możliwe, sam rzecznik zresztą w różnych swoich wypowiedziach nie kwestionuje, on to rozumie.
Jednakże jest rzeczą zrozumiałą i uzasadnioną, że żąda on, aby te nieuchronne procesy trudnych przemian związane z kosztami społecznymi były przeprowadzane w sposób prawnie rzetelny zarówno jeśli chodzi o tryb postępowania przy przekształcaniu tego prawa, jak i tryb informowania opinii, poszukiwania consensusu, odpowiednich karencji - tak żeby społeczeństwo nie było zaskakiwane, żeby nie wytwarzała się atmosfera niepewności i nie rodziło przekonanie o słabości naszego prawa.
Tak więc rozumiejąc przesłanki tego dylematu dotyczącego działań rzecznika w naszych warunkach, trzeba stwierdzić jednak, że ogromnie szkodliwe i groźne są emocje ujawniające się w atakach publicznych, w pomówieniach, które są wprawdzie zrozumiałym wynikiem tej napiętej sytuacji, jednakże dyktują one oceny skrajne, w rodzaju takich na przykład - o czym mogliśmy się przekonać na podstawie różnych wypowiedzi prasowych i innych - że rzecznik opowiada się za przywróceniem PRL, że jest on rzecznikiem ateizmu, wrogiem Pana Boga itd. Są to emocje związane z dawnymi urazami, z doświadczaniem prześladowań, z pragnieniami otrzymania rekompensaty. Jednakże wynikające z tego wnioski są nie do przyjęcia. Nie wypowiadam się w sprawie różnych publicznych wystąpień rzecznika, które mogły czasami budzić pewne wątpliwości, natomiast jeśli chodzi o działanie, można stwierdzić, że urząd rzecznika jest bezwzględnie potrzebny, że kierunek jego pracy jest właściwy. Obecny rzecznik praw obywatelskich prof. Zieliński, jak sądzę, dobrze się zasłużył Rzeczypospolitej, broniąc przez ten ostatni rok porządku prawnego w naszym państwie. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia