1 kadencja, 15 posiedzenie, 1 dzień - Poseł Ryszard Czarnecki

1 kadencja, 15 posiedzenie, 1 dzień (21.05.1992)


1 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o ratyfikacji Układu Europejskiego ustanawiającego stowarzyszenie między Rzecząpospolitą Polską a Wspólnotami Europejskimi i ich państwami członkowskimi sporządzonego w Brukseli dnia 16 grudnia 1991 r. (druk nr 220).


Poseł Ryszard Czarnecki:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Wydaje mi się, że nasza debata potoczyła się w nie najlepszym kierunku. Powstaje wrażenie, jakoby nasz Sejm podzielił się na tych, którzy opowiadają się za wejściem Polski do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i na tych, którzy są temu procesowi przeciwni. Wydaje mi się, że tak nie jest. Przeciwnie, zdecydowana większość posłów, chyba wszystkie kluby parlamentarne, opowiada się za udziałem Polski w europejskich strukturach gospodarczych. Powstaje jednak pytanie, które, jak sądzę, nas różni: Na jakich warunkach, na jakich zasadach ma następować ta integracja? I to podzieliło dzisiaj tę salę.

    Chciałbym wreszcie podkreślić, że nie jest dobre, zaciemnia bowiem naszą dyskusję, wrzucanie niejako do jednego worka dyskutowanych problemów - kwestii integracji gospodarczej i jednocześnie integracji politycznej, bo to są jednak dwie różne materie. Sposób mówienia, który nam tutaj zaproponowano, nie jest dobry, ponieważ z całą pewnością więcej jest zwolenników wejścia Polski w europejskie struktury gospodarcze na korzystnych dla nas warunkach, a jednocześnie wielu posłów uważa, że wchodzenie Polski do zunifikowanej Europy, tworu politycznego, biurokratycznego, jest błędem. A więc trzeba te rzeczy rozdzielać.

    Mówiono tutaj często, abyśmy dyskutowali o faktach. A więc trzeba właśnie powiedzieć, bo to jest fakt, że kraje, które stowarzyszały się z EWG, jak Hiszpania, Portugalia, Grecja, Turcja, były przyjmowane na korzystniejszych niż Polska warunkach. Jest też faktem, że te kraje były w sposób szczególny uprzywilejowane; było zwyczajem, że miały one zagwarantowaną tzw. asymetrię pozytywną, a więc pakiet warunków szczegółowych, które jakby pomagały im znieść trudności, które zawsze towarzyszą takiej integracji (co wykazały przykłady właśnie tych krajów, nawet przykład Hiszpanii, która była stosunkowo na najwyższym poziomie ekonomicznym). Jest również faktem to, o czym tutaj mówiono, także posłowie ze stronnictw ludowych, że ten układ pozbawia nas, czy w znacznym stopniu ogranicza, istotnego instrumentu ochrony polskiej wytwórczości, jakim do tej pory była, może w sposób niedoskonały, polityka celna. Ale do czego zmierza nasza dyskusja? Otóż wydaje mi się, że zmierza w dwóch kierunkach. Po pierwsze, ten traktat jest kolejnym, niestety, przykładem, o czym powiedział ostatnio poseł ˝Solidarności˝, tajnej dyplomacji. W zeszłym roku posłowie byli zaskoczeni traktatem polsko-niemieckim, w tym roku traktatem polsko-rosyjskim, nie mówiąc już o kontrowersjach, które wzbudził traktat polsko-czesko-słowacki. I dokument, nad którym dzisiaj dyskutujemy, jest kolejnym przykładem, że coś tutaj jest w tej dyskusji o polityce zagranicznej Polski niezdrowego. Czy nie jest tak, że kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych jakby nie do końca ufa polskiej opinii publicznej, bądź też elitom politycznym, uważając, że tylko jakby bardzo wąskie grono ludzi może się zajmować z pełną odpowiedzialnością polską polityką zagraniczną? Chyba tak być nie powinno w przyszłości. (Oklaski)

    Proszę państwa, wspomniałem tutaj o Hiszpanii. Pozwolą państwo na krótki cytat. Ostatnio byłem w tym kraju. W Hiszpanii, która przez wiele lat była krajem rządzonym niedemokratycznie, przez cały czas istniał wolny rynek. Wchodziła ona do EWG na znacznie lepszych warunkach, było to wejście jakby bardziej naturalne. I oto co pisze jeden z wybitniejszych hiszpańskich publicystów, Alpuente: ˝W 1993 r. Hiszpania stanie się pełnoprawną częścią Wspólnoty Europejskiej. Jak na razie po przeanalizowaniu danych na chłodno wydaje się, że będzie to bardziej szkodliwe niż dobroczynne dla hiszpańskiej gospodarki we wszystkich jej sferach. Doświadczymy wzrostu bezrobocia na skutek przekształceń w przemyśle. Silnie ucierpią rolnictwo i hodowla. Dojdzie do ostrych cięć w turystyce spowodowanych umocnieniem się pesety na rynku dewizowym, wzrośnie deficyt na szali płac.˝ I tu można bez końca przytaczać rozmaite niekonsekwencje i paradoksy.

    Proszę państwa, nie chciałbym, żeby nasza dyskusja była, jak to słusznie tutaj zauważono, dyskusją prowadzącą donikąd. Sądzę, że wniosek można sformułować jeden. Ta debata jest przyczynkiem do znacznie szerszej sprawy, przyczynkiem do ukazania procesu, w którym niepodległość państwa w coraz większym stopniu sytuować się będzie na płaszczyźnie suwerenności ekonomicznej. I wydaje mi się, że właśnie dzisiejsze wypowiedzi w tym kierunku zmierzają.

    Nie powinniśmy bać się Europy, na pewno, powinniśmy starać się podejmować pewną rywalizację na płaszczyźnie ekonomicznej. Ten kierunek jest słuszny. To jest właśnie swoisty realizm w podejściu do Europy. Ale ten realizm wiąże się również z domaganiem się partnerstwa, domaganiem się warunków, które byłyby nie tylko korzystne dla naszych zachodnich partnerów, ale również dla Polski. Cieszę się, że dzisiaj na tej sali chyba w tym względzie wśród wielu środowisk, które nie zawsze mówiły jednym głosem, zapanował swoisty consensus. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia