1 kadencja, 23 posiedzenie, 1 dzień - Poseł Marek Markiewicz

1 kadencja, 23 posiedzenie, 1 dzień (03.09.1992)


2 punkt porządku dziennego:
Poselski projekt rezolucji w sprawie zobowiązania ministra spraw wewnętrznych do udostępnienia każdemu posłowi informacji dotyczącej jego osoby z archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (druk nr 437).


Poseł Marek Markiewicz:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Chciałbym w dwóch słowach tylko powiedzieć o intencji i o skutkach. Po pierwsze, bardzo niejasne są intencje tej rezolucji. Czy bowiem chodzi o to, by każdy z nas dowiedział się, czy był, czy nie był agentem? To zapewne dokładnie wie i bez tej rezolucji. A jeśli wie, a nie wyciąga z tego wniosków, to i ta rezolucja sprawy nie załatwi. Jeżeli chodzi o to, byśmy się dowiedzieli, co o nas myślały organy MSW, to sądzę, że każdy mniej więcej orientuje się, jaka była ich opinia o każdym z nas w ostatnich latach. Albo może chodzi o to, by się dowiedzieć, kto na nas donosił - co stwarza pewien problem moralny, co po doświadczeniach NRD czy innych krajów, gdzie, jak pamiętamy, były np. przypadki, że małżonkowie donosili na siebie itp. Wiemy także, jaka była wiarygodność informacji. Co by się bowiem stało - a zwracam się do pana posła Dubielli - gdybym w moich aktach zobaczył informację, że pan Dubiella donosił na Markiewicza. Skąd wiadomo, że ta informacja jest wiarygodna? Ja, przy moim temperamencie, poszedłbym do pana Dubielli i zapytał, czy to prawda, ale w tym naszym zbiorowisku, liczącym przecież 460 osób, zanim materiały te zostałyby sprawdzone, sądzę, że podejmowane by były jedna za drugą uchwały o uchyleniu immunitetu. Chciałbym zwrócić uwagę, że wywołuje to ogromną falę bardzo poważnych kłopotów natury moralnej.

    Dlaczego sprzeciwiam się tej uchwale? Powtórzę argumenty przewodniczącego naszego klubu. Zakładaliśmy, że Sejm drogą ustawową będzie musiał sobie zadać pytanie, czy wszyscy obywatele mają prawo dostępu do swoich akt? To jest bardzo poważne pytanie. W naszym klubie pojawiły się różne głosy, przeważyły jednak te, by takie informacje były dostępne dla wszystkich obywateli, by każdy mógł mieć prawo wglądu do swoich akt, ale pod jednym warunkiem i w określonej procedurze. Mianowicie należy wydzielić wszystkie akta wszystkich możliwych służb z dyspozycji MSW, tworząc, podobnie jak w Niemczech, specjalny instytut czy specjalny zbiór archiwaliów, i wprowadzić bardzo ścisłe możliwości i zasady obrony osób, których nazwiska w tych dokumentach się znajdą. Trybunał Konstytucyjny wyraźnie powiedział, że nie można uchwałą wkraczać w sferę zagwarantowaną do tej pory ustawom. I jeszcze raz do tego wracamy. W najbliższych dniach Wysoka Izba rozważy - nie przesądzam wyniku - pomysł wydzielenia dokumentów i udostępnienia każdemu obywatelowi. Osobiście sądzę, że w sumie więcej z tego wyniknie zła niż pożytku. Ale taki mechanizm, jeżeli się już go wprowadzi, musi gwarantować możliwości obrony. Jeżeli np. znajdę w aktach informację o tym, że dozorca mojego domu donosił na mnie, to on musi mieć także możliwość obrony czy udowodnienia, że ta informacja nie była prawdziwa czy rzetelna.

    Chciałbym też zwrócić uwagę, że w przedziwny sposób, przed rozpatrzeniem projektów ustaw, wprowadzamy lustrację o najszerszym zakresie. Do tej pory mówiło się, że chcemy chronić państwo przez eliminowanie niewłaściwych osób zajmujących szczególnie ważne stanowiska publiczne, takie czy inne. Rezolucja ta natomiast nie wyklucza, że będę mógł sprawdzić materiały dotyczące np. sprzedawcy w moim sklepie, mleczarza, mechanika samochodowego czy innych. Zacznie się wielka wojna i wtedy okaże się, że interes państwa wcale nie będzie takim ważnym argumentem, by wprowadzać lustrację o tak szerokim zakresie. Dlatego też, Wysoka Izbo i panie marszałku, sądzę, że skoro ta sama problematyka nieco porządniej, choć nie mówię, że słuszniej, została opracowana w projekcie ustawy zgłoszonym przez nasz klub, należy tę sprawę zawiesić, a nie odsyłać do odrębnego postępowania w komisji, do której chyba i tak wszystkie projekty ustaw lustracyjnych będą przekazane, by nie wywołać po raz drugi zła, nad którym nie zapanujemy, a z którego pożytek będzie minimalny, jak już raz tego doświadczyliśmy. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia
tne działania i decyzje, a -