1 kadencja, 39 posiedzenie, 1 dzień - Poseł Grażyna Staniszewska

1 kadencja, 39 posiedzenie, 1 dzień (04.03.1993)


1 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Przekształceń Własnościowych, Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów oraz Komisji Ustawodawczej o rządowym projekcie ustawy o powszechnej prywatyzacji i narodowych funduszach inwestycyjnych (druki nr 435, 435-A, 773 i 773-A).


Poseł Grażyna Staniszewska:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pan poseł Borowski był uprzejmy przedstawić bardzo dziwną argumentację. Otóż argument, że oto właśnie wyzwalamy się z pewnych iluzji stworzonych nam przez poprzedni system i poprzednią gospodarkę jest przeciwko zmianom. Rozumiem, że chodzi o to, abyśmy nadal obracali się w świecie pewnych iluzji, wierzyli w to, że funkcjonujemy w świetnym społeczeństwie, mamy doskonale zorganizowane i rzeczywiście osiągające zysk przedsiębiorstwa, bo takie iluzje kiedyś nam stwarzano. I to, że w tej chwili przedsiębiorstwa, które znalazły się na giełdzie, przechodzą taki sprawdzian, którego przedtem nie miały, to - zdaniem pana posła Borowskiego - ma być argument za zatrzymaniem tych zmian. Muszę powiedzieć, że jest to dość przedziwne albo bardzo wyraźne rozumowanie. Rozumiem, że pan poseł Borowski jest przeciwko zmianom i zostało to bardzo wyraźnie i wprost sformułowane. Równie dziwnym argumentem jest to, że rzadko które sprzedane już przedsiębiorstwo, zwłaszcza w całości sprzedane, przetrwało w nowym stanie rok. Niewiele przedsiębiorstw obchodziło rocznicę sprywatyzowania. Dwa dni temu rozmawiałam z jednym z najlepszych prywatnych polskich przedsiębiorców, który mi powiedział, że w momencie, kiedy zmienił się cały system gospodarczy, kiedy zaczęły obowiązywać nowe reguły, przez półtora roku starał się przystosowywać swoje prywatne, nieźle zorganizowane przedsiębiorstwo do nowych warunków. Przez półtora roku! Ile czasu na to musi mieć przedsiębiorstwo państwowe, zwłaszcza bez zastrzyku nowej, doświadczonej kadry menedżerskiej, bez zastrzyku kapitałowego, inwestycyjnego? Myślę, że co najmniej dwa razy tyle. Zatem trudno się domagać, by we wszystkich sprywatyzowanych przedsiębiorstwach, których gros jest oparte na tej samej kadrze - bo po prostu nie ma skąd wziąć innej, taki bowiem desant, jaki zastosowały landy zachodnie wobec landów wschodnich, u nas po prostu jest niemożliwy - po paru miesiącach, po pół roku czy po roku, były imponujące efekty ekonomiczne, imponujące wpływy do budżetu państwa; jest to, wydaje mi się, spora naiwność. Przy okazji sprawdziłam jedno z takich przedsiębiorstw - przyznaję, że będące w szczególnie dobrej sytuacji rynkowej, w którym produkt sprzedaje się szczególnie dobrze - mianowicie: browar w Żywcu. Otóż dochody do budżetu państwa z browaru w Żywcu rok po roku są podwajane, inwestycje również. Płace na wstępie zostały podniesione, w tej chwili są zamrożone dlatego właśnie, że prowadzi się inwestycje, dlatego właśnie, że nie przegrywa się czasu, bo w tej chwili czas jest najważniejszym elementem, którego przegrać nie wolno. I dlatego to, co proponuje pan poseł Borowski, abyśmy rozpoczęli kolejne prace studialne, obejmując nimi 200 przedsiębiorstw albo jeszcze mniej, żeby wypróbować pewną nową ścieżkę, nie patrząc na upływ czasu, to jest absolutnie samobójczy pomysł. W tej chwili naprawdę nie mamy czasu na prace studialne, można to było robić w latach 1989 i 1990, teraz możemy tylko przegrać wyścig międzynarodowy, wyścig między krajami dawnego bloku wschodniego.

    Wydaje się, że właściwie wszystkie kluby są przekonane co do tego, że jedynie prywatny właściciel może wyegzekwować prawidłowe funkcjonowanie przedsiębiorstwa. I w wypowiedziach wielu posłów, również z klubu SLD, słyszałam takie opinie, że tak naprawdę może to wyegzekwować dopiero prywatny właściciel. Żadne doskonalenie przedsiębiorstw państwowych, zwłaszcza jeżeli jest ich większość, nie daje efektu; udawało się to w historii tylko wtedy, jeśli w gospodarce krajowej było ich 10%, no 20% - w porywach, jeśli zaś jest ich więcej, to się po prostu nie udaje. I dlatego naszym dążeniem jest - i, jak rozumiem, temu służy program powszechnej prywatyzacji - aby nie przegrać czasu, aby wykorzystać go na to, żeby 600 całkiem pokaźnych przedsiębiorstw mogło przejść na nowy sposób zarządzania, co jest nie bez znaczenia, mogło mieć nowe podejście do swojej organizacji, do produktów do tej pory wytwarzanych, mogło uzyskać dostęp do kapitałów i inwestycji, do których do tej pory dostępu nie miało, bo w tym wszystkim jest szansa. A każdą szansę można zmarnować, zwłaszcza mieszając w to bez przerwy politykę, niechętnie podchodząc do podejmowania jakichkolwiek decyzji, ograniczając się właśnie do wykonywania kolejnych prac studialnych. W ten sposób można zmarnować absolutnie każdą szansę. Tak więc jest to pewna szansa nie tylko dla owych 600 przedsiębiorstw, ale również i dla całej gospodarki, a przede wszystkim dla ogółu obywateli, bo w dotychczasowych programach prywatyzacyjnych proponowano coś jedynie dla klasy kapitalistów, o ile taka w Polsce jest, oraz dla pracowników przedsiębiorstw, natomiast dla ogółu obywateli - dla owych nauczycieli, lekarzy, policjantów, urzędników - do tej pory nikt jakiejkolwiek ścieżki prywatyzacyjnej nie przedstawił. Jest to pierwsza i, jak dotąd, jedyna propozycja, aby również ci obywatele, którzy przez ostatnie 50 lat byli obywatelami nie drugiej, ale chyba dziesiątej kategorii, mieli jakąkolwiek szansę w tym jednym z najciekawszych, najbardziej interesujących i stwarzających największą szansę społeczeństwu i gospodarce polskiej programie.

    Wysoka Izbo! Klub Parlamentarny Unia Demokratyczna z powodów, które wymieniłam na wstępie, zdecydowanie opowiada się przeciwko wnioskom pana posła Borowskiego, oznaczonym nr 25 i 26, które zmierzają do tego, aby zatrzymać program prywatyzacji narodowych funduszy inwestycyjnych, aby tylko zmienić sposób zarządzania gospodarką państwową. Nie wierzymy, aby fakt, że zostanie zmieniony jedynie sposób zarządzania gospodarką państwową w sytuacji, kiedy tych przedsiębiorstw, a zwłaszcza tych dużych, jest dużo więcej niż prywatnych, przyniósł jakiekolwiek poważne skutki. To może tylko rozmydlić cały program i zmarnujemy tę szansę, jaka przed Polską się zarysowała. Opowiadamy się również zdecydowanie przeciwko ograniczeniu programu prywatyzacji do 200 przedsiębiorstw, nie tylko dlatego, że po prostu na takie prace studialne nie mamy już czasu, ale również dlatego, o czym mówił pan poseł sprawozdawca, że wartość świadectw udziałowych na jednego obywatela - a zwłaszcza gdybyśmy w to włączyli, tak jak chciała większość połączonych komisji, również dzieci - spadnie do kwoty zupełnie minimalnej. Rozumiem, że w tym szaleństwie jest jakaś metoda, że należy rzucić takie kłody, by ten program tak ograniczyć, tak zmienić, żeby potem móc po prostu powiedzieć: A nie mówiłem, a nie mówiliśmy, a mieliśmy rację, a mówiliśmy, że to będzie oszustwo, bo wartość świadectwa udziałowego jest minimalna, mieliśmy rację, ale najpierw zrobiliśmy wszystko, żeby tę wartość w formie zapisów ustawowych rzeczywiście obniżyć.

    Z dużą sympatią mój klub odnosi się do zawartego w sprawozdaniu komisji wniosku Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, aby tym programem objąć dzieci. Do komisji przychodzi mnóstwo listów, że dla dzieci, zwłaszcza tych w wieku 12-13 lat, otrzymanie świadectwa udziałowego byłoby nie tyle daniem możliwości stania się w przyszłości kapitalistą, co miałoby walor edukacyjny. Po prostu chodzi o kształtowanie takiego rozumowania: Co z tym zrobić, co to znaczy, co to jest warte? Nie do przecenienia jest taka sytuacja. Obawiamy się natomiast, że niestety może to podnieść koszty całego programu i spowodować, iż cała operacja nie będzie wykonalna. Są różne konflikty w rodzinach, są dzieci w domach dziecka i tutaj mogą być kłopoty organizacyjne i, niestety, znacznie podniesione koszty. Dlatego w imieniu klubu chcę skierować pytanie do rządu: Jak rząd ocenia wykonalność tego programu; chodzi o porównanie wykonalności programu, jeżeli będzie miał on zastosowanie do obywateli od 18 roku w wzwyż, z taką sytuacją, jaką proponuje większość komisji, gdyby tym programem objęto wszystkich obywateli?

    Wysoki Sejmie! Razem z tą ustawą, zdaniem klubu Unia Demokratyczna, decyduje się charakter ustroju społecznego i gospodarczego naszego kraju. Głosowanie nad projektem tej ustawy będzie rzeczywistym obrazem tego, które ugrupowania tak naprawdę opowiadają się za gospodarką rynkową, a które robią tylko do niej oko od czasu do czasu; będzie pokazywało, które ugrupowania są rzeczywiście przeciw transformacji ustrojowej; również kto jest przeciwko jak dotąd jedynej szansie na uwłaszczenie wszystkich obywateli.

    Nieustanne torpedowanie projektów, takich jak na przykład ten program, zmierzających do skrócenia drogi do gospodarki rynkowej - przy braku własnej alternatywnej propozycji - odzwierciedla być może obawy i nastroje społeczne, ale nie rozwiązuje żadnego z problemów, a my tutaj - jak rozumiem - siedzimy za państwowe pieniądze nie tylko po to, żeby ˝odbijać˝ nastroje społeczne, ale by szukać rozwiązania trudnych problemów. Do tego nas tu społeczeństwo wydelegowało i po to tutaj jesteśmy. Obawiam się, że taka postawa, właśnie torpedowania kolejnych propozycji, bez własnych alternatywnych rozwiązań, to nic innego jak po prostu kopanie dołu pod własnym społeczeństwem i pod własnym państwem. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia