1 kadencja, 23 posiedzenie, 2 dzień (04.09.1992)
1 punkt porządku dziennego:
Informacja o aktualnych pracach rządu.
Poseł Stanisław Żelichowski:
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Jestem o tyle w dobrej sytuacji w stosunku do pań i panów posłów zabierających głos przed przerwą, że miałem przyjemność wysłuchania aż dwóch wicepremierów. Jestem szczególnie wdzięczny panu wicepremierowi Goryszewskiemu, że wytłumaczył nam tak po chłopsku, co rząd powiedział, jak powiedział to, co powiedział, łatwiej będzie mi teraz na ten temat dyskutować. W związku z wystąpieniem pana wicepremiera Goryszewskiego pragnę zauważyć, że niedobrze jest, gdy posłowie są jednocześnie członkami rządu, ponieważ w jakimś sensie - chodzi o to, co przed chwilą zauważył pan poseł Korwin-Mikke - są oni pełni sprzeczności, jeżeli sprawują jednocześnie funkcję ustawodawczą i funkcję wykonawczą.
Jeśli z kolei chodzi o wystąpienie pana wicepremiera Łączkowskiego, to czułem się trochę jak więzień, któremu na spacerze na wybiegu więziennym kolega tłumaczy, na czym polega teoria względności, mówiąc: jak teraz chodzisz, to myślisz, że nie siedzisz. Ja również, gdybym słyszał tylko okrągłe słówka, które padały z trybuny, a nie znał faktów, które są wszędzie postrzegalne, mógłbym mieć wypaczony pogląd na temat pracy rządu. Pan wicepremier część swego wystąpienia poświęcił pożarom lasów, informując Sejm o stratach, o determinacji ludzi walczących z pożarem. Oczekiwałbym raczej informacji na temat tego, co rząd zrobił, aby do pożarów nie doszło, a gdy już doszło, to jak rząd wspomagał ratujące ekipy, ile dał środków pieniężnych na paliwo, ile samochodów zakupił, sprzętu gaśniczego. To byłaby informacja dla parlamentu ciekawsza, niż stwierdzenie faktu, że ludzie ratują swój dobytek, bo to jest w jakimś sensie rzecz naturalna.
Wysoki Sejmie! Skoro został poruszony temat pożarów lasów i skoro mamy świadomość, że spaliło się w krótkim okresie 40 tys. hektarów lasu, w związku z czym wszyscy ponieśliśmy olbrzymie straty, mając na uwadze to, aby do podobnych wypadków nie doszło w przyszłości, pragnąłbym w swoim wystąpieniu zastanowić się, czy nie podjęliśmy w tym wypadku jakichś błędnych decyzji, że do tak wielkiej klęski doszło w naszym kraju. Należy pamiętać, że nie było nawet w Europie tak dużych strat, a nie da się za bardzo porównać obecnych pożarów z poprzednimi, jako że kiedyś znacznie więcej lasów paliło się na terenach poligonów, na których stacjonowała armia rosyjska, do nich zaś strażacy nasi nie mieli po prostu dostępu.
Aby opanować pożar w zarodku, potrzebna jest szczególna mobilizacja załóg leśnych. Tak się jednak, uważam, z winy rządu nie stało. Najpierw usunięto ze stanowiska dyrektora generalnego lasów, człowieka doświadczonego, praktyka i naukowca, doktora nauk leśnych. Usunięto go dlatego, że należało zrobić miejsce dla nie mającego akurat pracy szefa ˝Solidarności˝ leśnej, który miał tę jedną ułomność, że ani dnia nie pracował w leśnictwie. Jeżeli dodam do tego, że i pan wiceminister zajmujący się bezpośrednio leśnictwem nie ma żadnego doświadczenia zawodowego - praktycznego, w terenie - to fakty, które podam, dotyczące leśnictwa nie powinny budzić niczyjej wątpliwości.
Przypomnę, że pan wiceminister wyjechał do Stanów Zjednoczonych na zaproszenie Banku Światowego, skąd wrócił wykształcony - bo jak mówi stare powiedzenie, podróże kształcą - i opracował tzw. program rozwoju leśnictwa, w którym oprócz różnych rzeczy proponuje, aby lasy odmłodzić, ponieważ są za stare, wyciąć więc to, co najstarsze, i będzie w porządku. Ja nie wiem, czy jest to tylko wynik niedoświadczenia, jakiegoś osobliwego podejścia do sprawy, czy też jest to wynik złej woli. Przypuszczam, że jest to wynik złej woli, ponieważ nie wierzę, aby niedoświadczenie mogło być aż tak duże. Chyba że jest to może w jakimś sensie próba dokonania dekomunizacji najpierw na polskich drzewostanach, żeby później sprawdzić, jak to będzie działało w innej dziedzinie. W każdym razie taki projekt wyszedł z gmachu ministerstwa ochrony środowiska. To wywołało opór leśników, a ten opór spotkał się z publicznymi groźbami, że kto nie jest z nami, ten jest przeciw nam. W efekcie w połowie sierpnia zwołano do Warszawy dużą, kilkudniową naradę dyrektorów z całego kraju, z dyrekcji rejonowych lasów państwowych. Przez 4 dni tym dyrektorom mówiono, co mają zrobić po powrocie, a w rezultacie ostatniego dnia z 17 dyrektorów zwolniono 10. Później się okazało, że jednego zwolnili z rozpędu. Po 4 dniach przywrócili go do pracy, ale 10 zostało po prostu zwolnionych. W czasie tej narady spaliło się w Polsce 18 tys. ha lasu. W ślad za zwolnieniem dyrektorów rozpoczęły się weryfikacje innej kadry. Przygotowano listy osób wytypowanych do zwolnienia, obejmujące 60% nadleśniczych. Również rząd przyjął - nie bardzo to mogę zrozumieć - w Warszawie, zza biurka, statut lasów, gdzie zapisano, że na jednego leśnika przypada 700 ha lasów. Nie wiadomo, jak to w Warszawie wyliczono, w każdym razie to spowodowało destabilizację także wśród średniego personelu w leśnictwie. Koncepcja ta, bo tak się twierdzi, polega pewnie na tym, żeby usunąć z pracy wszystkich tych, którzy są bardziej rozgarnięci od tych, przy których jest słuszność. I to jest chyba jedyna przyczyna, bo innej nie widzę.
Wysoki Sejmie! Uważam, że jesteśmy za biednym krajem, aby obdarowywać stołkami wszystkich kombatantów i ludzi niekompetentnych. Chciałoby się, aby te ugrupowania, które, powołując się niekiedy na katolicką nauką Kościoła, wszystko to obecnie robią, zostały obdarzone taką piękną katolicką cnotą, cnotą pokory - bo ja tej cnoty w ich działaniach nie widzę.
Pragnę również dodać, że z ministerstwa ochrony środowiska wyszedł nie tylko projekt niszczenia lasów, podobnie próbowano postąpić z parkami narodowymi, o czym świadczy list otwarty, podpisany przez 70 wybitnych ekologów, i poszerzenie porządku obecnego posiedzenia Sejmu. Z ministerstwa wyszła decyzja likwidowania łosi na znacznym terenie naszego kraju, anulowana po kilku dniach, bo była bezprawna. Próbowano też ˝zrobić porządek˝ z jeleniami, z tym że tu sprawa była trochę bardziej skomplikowana, ponieważ należało zapisać w rozporządzeniu: ˝jeleń europejski - byk˝. Zrobiono dwa podejścia do tego zdania i za każdym razem wyszło: ˝jeleń - byk europejski˝, w końcu dali za wygraną i tym sposobem jeleń został uratowany. (Wesołość na sali) Chciałbym mieć pewność, że decyzje, które wychodzą z ministerstwa ochrony środowiska, nie będą szkodziły temu środowisku, że nie potrzeba za każdym razem ludzi dobrej woli, którzy w porę się opamiętają i tę decyzję zaskarżą, żeby resort się z tej decyzji wycofał. Decyzje, które wychodzą z gmachu ministerstwa, powinny być już decyzjami słusznymi.
Pani premier bardzo często mówi w swoich wystąpieniach - mnie się to bardzo podoba - o poszanowaniu godności ludzkiej, demokracji, o wspólnym działaniu. Ja również mówię te słowa po to, by zobaczyć, jak odbierają pani słowa urzędnicy, którzy realizują program rządu.
I na zakończenie chciałbym wypowiedzieć pewną uwagę pod adresem posła Frączka, który, kończąc swoje wystąpienie klubowe, powiedział, że nie rozumie PSL. Ja obserwuję pana posła od dłuższego czasu i nie dziwię się, że PSL nie rozumie, bo on bardzo wielu rzeczy nie rozumie - ale jest młodym człowiekiem, życie przed nim, tak że, myślę, kiedy nabierze doświadczenia, z czasem może zrozumie również PSL, czego w imieniu swoich kolegów serdecznie mu życzę. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia