1 kadencja, 41 posiedzenie, 4 dzień - Poseł Józefa Hennelowa

1 kadencja, 41 posiedzenie, 4 dzień (14.04.1993)


12 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, Komisji Spraw Zagranicznych oraz Komisji Ustawodawczej o poselskim projekcie apelu Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie wprowadzenia ścisłej kontroli wjazdów obywateli niektórych państw byłego Związku Sowieckiego (druki nr 576, 576-A i 751).


Poseł Józefa Hennelowa:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Zaproponowany Sejmowi do uchwalenia apel oparto na założeniach tak słusznych, że właściwie nie wymagających debaty: oczywistych wymogach bezpieczeństwa państwa na granicy wobec zjawisk powodujących poczucie zagrożenia. Dlaczego więc równocześnie budzi on poważne opory i jest trudny do przyjęcia? Wydaje się, że decyduje o tym zarówno przyjęta w nim taktyka, jak i z drugiej strony jego, by tak rzec, filozofia. Stąd cały rój znaków zapytania pojawiających się podczas czytania tego apelu. Przyjmuje się w nim taktykę działania pośpiesznego, a zarazem dość pozornego. Stawia się bowiem wymagania komu innemu - rządowi. Sam apel nie wywoła żadnych skutków praktycznych, równocześnie opowiadając się jednak za zastosowaniem bardzo konkretnych środków administracyjnych. Autorzy projektu proponują, by rząd skutecznie kontrolował wjazdy przez wschodnią granicę kraju, by rozważył wprowadzenie wiz (sam dokonując wyboru, których państw ma to dotyczyć) i by równocześnie uchylił wszystkie trudności wjazdowe, jakie te nowe przepisy stworzyłyby osobom narodowości polskiej.

    Czy to wszystko jest realne w takich warunkach, jakie istnieją - biorąc pod uwagę choćby znikomą liczbę polskich konsulatów za wschodnią granicą - tym projektodawcy się nie zajmują. Po prostu wierzą w samą skuteczność idei ograniczeń. Nie ma tu również odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób mielibyśmy chronić osoby narodowości polskiej, czy byłyby one zwolnione od obowiązku posiadania wiz, czy uzyskiwałyby je w jakiś ułatwiony sposób, korzystając z jakiejś ścieżki szybkiego ruchu? Projektodawcy nie pomyśleli też o tym, że podróżnicy z tamtej strony, normalni, na ogół bardzo biedni ludzie, mogą być bezradni na przykład wobec konieczności odbywania dalekich podróży po wizę, a zorganizowane grupy przestępcze prawdopodobnie łatwo sobie z tym poradzą i nie będzie dla nich przeszkodą konieczność posiadania paszportów z wpisaną narodowością polską.

    Wreszcie, by pozostać przy taktyce, autorzy apelu jak gdyby nie zauważają, że zajmują się sprawą, która od co najmniej kilku miesięcy już jest w polu uwagi wszystkich władz i wielokrotnie już była poruszana, i szczegółowo omawiana, że do wiz już się przymierzano, i że nie dalej jak na ostatnim posiedzeniu Sejmu pan minister Blajerski mówił m. in. o planie zaproszeń rejestrowanych (który zresztą również budzi wątpliwości ze względu na koszty, jakie muszą ponieść osoby zapraszające). Może więc należałoby w tej chwili położyć raczej nacisk na realizację, a nie na opracowywanie nowych projektów, przyglądać się bacznie, jakie działania resorty już podjęły, a jakie przygotowują, sprawdzając zarazem skuteczność podjętych kroków.

    To tyle, jeśli chodzi o pierwsze zastrzeżenie. Pozostaje sprawa druga, niewątpliwie wiążąca się z tym projektem: filozofia pewnej obronności, zamknięcia się przed obcymi, traktowanymi jako zagrożenie dla państwa. Oczywiście, doraźne zagrożenia wymagają doraźnych działań, ale nasze wschodnie sąsiedztwo to jest także sprawa dalekosiężna, sprawa kształtowania stosunków międzypaństwowych i międzynarodowych na długą metę, mająca znaczenie także dla przyszłych pokoleń. Doraźne działania muszą odpowiadać tej dalekosiężnej perspektywie. Nie mogą ani jej negliżować, ani jej niweczyć. W przedstawionym nam apelu istnieją tylko ci obcy niepożądani, ci, którzy nam zagrażają i od których chcielibyśmy się odciąć, a tak naprawdę za wschodnią granicą są przede wszystkim ludzie, z którymi musimy - i także chcemy - żyć, prowadzić interesy i porozumiewać się.

    Jak na ten drugi rodzaj kontaktów wpłyną takie proponowane posunięcia jak zakaz wjazdu i konieczność uzyskiwania zezwoleń, udzielanych zresztą w sposób niesłychanie niesprawny? Jak to zostanie odebrane po tamtej stronie, w różnych państwach? Jak to zostanie zrozumiane, jak wpłynie na układy polityczne z sąsiadami naszych sąsiadów, którzy i bez tego z trudem balansują, starając się zachować przekonanie do zachodniego sąsiedztwa i do innych sąsiedztw.

    Przypomnę tylko, jakim echem odbiła się krótkotrwała próba egzekwowania na granicy z Litwą obowiązku posiadania określonej sumy złotych za dzień pobytu w Polsce i jak fałszywie to zostało przedstawione. Nasze obostrzenia wywołają, z całym prawdopodobieństwem, reakcje symetryczne. Warto już teraz je przewidzieć, warto zważyć ich koszty - na przykład w ramach współpracy rolników, handlowców, naukowców, ludzi kultury, duszpasterzy wreszcie. Dopiero na takim tle można - z całą ostrożnością - planować poszczególne decyzje administracyjne. Dlatego nasz klub jest przeciwko pospiesznym, lecz nieskutecznym receptom, mającym wymiar bardziej propagandowy niż praktyczny - mogą one wywołać akurat nie te skutki, o jakie chodziło.

    Ostatnia uwaga. Dostarczono nam dzisiaj sprawozdania CBOS dotyczące stosunku społeczeństwa do tego właśnie zagadnienia. Badania świadczą wyraźnie, że rzeczywiście duża część opinii publicznej jest za obostrzeniem przepisów dotyczących wjazdów, a nawet za wprowadzeniem wiz na wschodniej granicy, i że równie duża część opinii jest przeciwko jakimkolwiek obostrzeniom pod adresem Polaków na granicy zachodniej. Warto rozpatrywać tę sprawę na takim tle, ponieważ stanowi ona tylko cząstkę szerszego zagadnienia. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia