1 kadencja, 6 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Ryszard Bugaj

1 kadencja, 6 posiedzenie, 2 dzień (24.01.1992)


1, 2 i 3 punkt porządku dziennego:

   1. Sprawozdanie Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów oraz Komisji Ustawodawczej o rządowych projektach ustaw:
      1) o prowizorium budżetowym na okres od dnia 1 stycznia do dnia 31 marca 1992 r.;
      2) o zasadach gospodarki finansowej państwa w 1992 r.;
      3) o zmianie ustawy Prawo budżetowe oraz niektórych innych ustaw;
      4) o podatku dochodowym od osób prawnych oraz o zmianie niektórych ustaw regulujących zasady opodatkowania.
       Przedstawiony przez Komisję Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów projekt rezolucji w sprawie rozdysponowania wygospodarowanych w ustawie o prowizorium budżetowym na okres od dnia 1 stycznia do dnia 31 marca 1992 r. dodatkowych środków finansowych.
   2. Sprawozdanie Komisji Polityki Społecznej oraz Komisji Ustawodawczej o rządowym projekcie ustawy o zmianie Kodeksu pracy oraz o zmianie niektórych innych ustaw.
   3. Sprawozdanie Komisji Sprawiedliwości oraz Komisji Ustawodawczej o rządowym projekcie ustawy o zmianie niektórych przepisów prawa ka


Poseł Ryszard Bugaj:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Chciałbym przede wszystkim przeprosić, że w dniu wczorajszym, kiedy było przewidziane moje wystąpienie w imieniu klubu, nie mogłem uczestniczyć w obradach Izby.

    Wysoka Izbo! Klub nasz, niestety - mówię to z ubolewaniem - nie może poprzeć projektu ustawy budżetowej, a także wielu projektów towarzyszących. Wyrażamy ten pogląd z ubolewaniem, ponieważ zapowiedzi rządu dotyczące korekty programu gospodarczego przyjęliśmy z dużą nadzieją i oczekiwaliśmy, że będą one rozwijane w sposób konsekwentny, umożliwiający nam popieranie wysiłków rządu zmierzających do wyjścia z niesłychanie dramatycznej sytuacji gospodarczej kraju.

    Przedłożony Wysokiej Izbie projekt, przygotowany przez poprzedni rząd, ale zaakceptowany także przez rząd obecny, ma - jak sądzę - trzy cechy, które trudno zaakceptować. Nie oceniamy tego projektu abstrakcyjnie, wiemy, jaka jest sytuacja i nie chcemy obrażać się na rzeczywistość.

    Pierwsza cecha, o której trzeba powiedzieć, to jest właściwie bierne dostosowanie wydatków budżetu państwa do dochodów, których próby zwiększenia nie podjęto, a także wyznaczenie rozmiarów deficytu budżetu państwa w sposób w istocie rzeczy całkowicie arbitralny. Ten deficyt budżetu państwa określony na I kwartał na blisko 18 bln zł można różnie oceniać, w zależności od tego, jaką przyjmiemy hipotezę co do możliwego wzrostu gospodarczego. Jeżelibyśmy przyjęli, że recesja w naszej gospodarce będzie się utrzymywać lub pogłębiać, to te rozmiary deficytu budżetu państwa są zgoła katastrofalne. Jeżeli jednak mielibyśmy prawo przyjąć, że gospodarka będzie wchodzić na ścieżkę wzrostu już w tym roku, już w ciągu najbliższych miesięcy, to ten deficyt moglibyśmy uznać za rozsądny, a nawet moglibyśmy powiedzieć, że mógłby on być bez wielkiego ryzyka powiększony.Tego jednak nie wiemy. Rząd nie przedstawił żadnej hipotezy w tej sprawie i brak jest przesłanek do oceny. Natomiast, jak powiadam, dostosowano wydatki budżetu państwa do tych założeń, i są to wydatki, które w istocie rzeczy oznaczają przecież, że podstawowe funkcje państwa nie mogą być pełnione nawet na minimalnym poziomie.

    Sprawa druga, bardzo krytyczna, tej koncepcji, tego całego pakietu, to jest, niestety, koncentracja prawie wszelkich ograniczeń w zakresie świadczeń budżetu państwa na rzecz obywateli w tych sprawach, w tych obszarach, które dotykają grup znajdujących się już w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Nie jest to wybór, mam nadzieję, ale taka jest konsekwencja. I myślę, że Wysoka Izba powinna to wziąć pod uwagę.

    I w końcu sprawa trzecia, być może najważniejsza, o której w toku tej debaty niewiele mówiliśmy, to jest pytanie, czy tak skonstruowany budżet państwa, z takim poziomem wydatków, nie oznacza, iż popyt krajowy ulegnie istotnemu ograniczeniu w ciągu tego kwartału? Odpowiedź na to pytanie wymaga oczywiście przyjęcia wielu dodatkowych założeń, których znów brakuje, bo mamy tylko budżet bez żadnego zarysu polityki gospodarczej. Ale myślę, że uzasadnione jest, niestety, przypuszczenie, że właśnie takie następstwo, tzn. ograniczenie rozmiarów popytu krajowego, będzie konsekwencją przyjęcia tego budżetu. Jeżeli tak, to - niestety - jest wysoce prawdopodobne, że nasze nadzieje na przełamanie recesji są iluzoryczne. I jest to trzeci powód naszego krytycyzmu wobec przedłożonego pakietu.

    Wysoka Izbo! Przedłożony przez rząd pakiet nie został istotnie zmieniony przez komisję i myślę, że inaczej być nie mogło. Nie mogło być inaczej także dlatego, że nie spełniła się zapowiedź pana premiera Olszewskiego, iż rząd będzie usilnie współdziałał z komisją i poszukiwał nowych rozwiązań. Niestety, stara tradycja została utrzymana. W pracach nad budżetem państwa miarodajni przedstawiciele rządu właściwie nie uczestniczyli. Toczyły się one wokół spraw technicznych, nie było próby poszukiwania rozwiązań, alternatyw chociaż odrobinę bardziej zasadniczych i globalnych. Myślę, że utracona tu została pewna szansa, powiedziałbym, coś więcej. Pojawiający się na krótko przedstawiciele rządu, ci, którzy podejmują chyba kluczowe decyzje, uchylali się, niestety, od odpowiedzi na pytania w wielu sprawach, na które odpowiedzieć powinni już teraz, bo są to sprawy, które wymagają podjęcia decyzji już teraz.

    Niewątpliwie pole manewru jest bardzo wąskie. Niewiele możemy zrobić, i wszyscy o tym powinniśmy wiedzieć. Zgadzam się z tym, co mówił dzisiaj pan poseł Dąbrowski - zapaść budżetu państwa jest, niestety, niekrótkotrwała, to proces na kilka co najmniej lat. Ale jednak, myślę, że wszystkie szanse powinny być wykorzystane.

    Punktem wyjścia jest uświadomienie sobie tego prostego faktu, że jakkolwiek dochody budżetu państwa są tak niskie przede wszystkim z powodu recesji, to jednak nie wyłącznie z powodu recesji. Udział wpływów do budżetu państwa w produkcie krajowym brutto spada. I trzeba powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Przyczyną tego spadku jest przede wszystkim znacznie niższa wydajność podatkowa - jeśli mogę użyć tego określenia - sektora prywatnego. Dopóki sektor prywatny w Polsce był bardzo mały, dopóty nie stanowiło to wielkiego problemu. Jeżeli jednak dzisiaj chcemy przeprowadzać proces prywatyzacji, to musimy zdać sobie sprawę także z tego, że będzie on hamowany, jeżeli przechodzenie z sektora państwowego do prywatnego będzie automatycznie oznaczać zmniejszenie dochodów budżetu państwa. Jest to nie do zaakceptowania. Niestety, w tym prowizorium budżetowym jest to akceptowane, jak myślę, w całej właściwie rozciągłości.

    Jest wiele decyzji, które można by było podjąć już teraz. Ja tylko tytułem przykładu chciałbym powiedzieć o kilku sprawach, których rząd nie przedstawił, nie odpowiadał na nie jasno lub je odrzucał. A więc zwolnienia podatkowe. To cała patologia, która rozwinęła się w związku z zarządzeniem ministra finansów o zwolnieniach podatkowych dla osób fizycznych i spółek cywilnych zakładających nowe przedsiębiorstwa handlowe i usługowe. To z powodu tego zarządzenia ministra finansów Polska stała się krajem hurtowni. To może dobrze, że mamy dużo hurtowni, ale wszyscy wiemy, że coraz bardziej powszechne staje się uchylanie się od podatków właśnie dzięki temu zwolnieniu, poprzez dość skomplikowane, ale łatwe do stosowania mechanizmy. Rezygnacja z tych zwolnień w warunkach, kiedy cofa się wiele praw nabytych przez obywateli, pracowników w szczególności, wydawałaby się stosowaniem zasady równego traktowania. Podnosiłem tę sprawę na posiedzeniu komisji. Ze strony przedstawicieli rządu nie spotkało się to z zainteresowaniem.

    Sprawa druga. Mówiliśmy tu dziś dużo o kwestii importu. Otóż przy wszystkich wydatkach, jakie można i należy ponieść dla poprawienia funkcjonowania między innymi służb celnych, myślę, że nie da się tego procesu opanować, jeżeli utrzyma się obecną zasadę, że każdy podmiot gospodarczy - a zostać podmiotem gospodarczym, to znaczy złożyć oświadczenie w urzędzie skarbowym - może być importerem właściwie na dowolną skalę, legalnie może w ilościach handlowych importować wyroby do Polski; jest to ponad - o ile sobie przypominam - półtora miliona podmiotów gospodarczych. Jest jasne, że jest to wtedy nie do opanowania.

    Dlaczego cofamy się przed wprowadzeniem zasady licencjonowania podmiotów, które prowadzą handel importowy, żeby to były poważne podmioty gospodarcze, które mają także zabezpieczenie z tytułu zobowiązań podatkowych?Mówi się o tym od dłuższego czasu, decyzji nie widać, a jest to gra o kilka bilionów złotych, być może w ciągu roku, a może nawet i w ciągu kwartału.

    Sprawa następna, popiwek. Nie ma tu praktycznie żadnej ulgi, żadnej zmiany, jeżeli chodzi o sektor państwowy i jest utrzymane pełne zwolnienie w sektorze prywatnym. Po tym roku z całą ostrością widać, że nie podmiot własnościowy, nie typ podmiotu własnościowego decyduje o tym, jakie wydatki są ponoszone na płace. O tym decyduje sytuacja na rynku w danym sektorze. I wszyscy widzimy bardzo dobrze, że szczególnie sektor małych spółek funkcjonujących w handlu, w pośrednictwie, w poradnictwie etc. stosuje niesłychanie wysokie standardy płacowe. Niszczy administrację państwa poprzez konkurencję płacową, niszczy tę administrację, która jest już na ostatnich nogach, stwarza standardy wysokich wynagrodzeń, stwarza efekt demonstracji. Dlaczego tego nie zmieniamy? Nie wiem, ale nie widać żadnego powodu.

    Nie będę przedłużał tej listy. Ostatnia kwestia tylko - wszystko to są sprawy istotne dla dochodów budżetu państwa i to w krótkim okresie - podatek obrotowy. Proszę państwa, musimy uświadomić sobie fakt, że podatek obrotowy na dobra wyższego rzędu, które pochodzą prawie wyłącznie z importu, powinien być wyższy. Przecież ceny tych dóbr wyższego rzędu w przeszłości, jeszcze 2,5 roku temu, wyznaczone były przez czarnorynkowy kurs dolara. Nastąpiło w ciągu ostatnich 2 lat względne potanienie dóbr wyższego rzędu. Oczywiście jest to korzystne dla zamożniejszej części ludności w Polsce, ale jest to niekorzystne dla drugiej części. W roku ubiegłym przy tym wszystkim, co dzieje się z budżetem państwa, przy tej gigantycznej recesji, zaimportowaliśmy do Polski ponad 300 tys. samochodów. Czy naprawdę ten stan powinien być utrzymany? Moim zdaniem nie, i w sytuacji katastrofy budżetu państwa rząd powinien zdecydować się na podwyższenie, selektywne, stawek obrotowych podatku obrotowego od dóbr wyższego rzędu. Dlaczego tego nie robi? Nie wiem.

    Wysoka Izbo! Istniała możliwość określenia dochodów budżetu państwa na wyższym poziomie, być może tylko o kilka procent. Myślę jednak, że nic nie jest tu do pogardzenia. Żadne 2-3 bln nie są do pogardzenia, a być może można by było mówić o 7-8. Tak się nie stało, myślę, że musimy powiedzieć sobie to z całą otwartością. W istocie rzeczy stoimy w tej chwili przede wszystkim przed wyborem politycznym. Stoimy przed pytaniem, czy rząd i czy parlament rzeczywiście na serio traktują to, o czym mówił premier i co - jak sądzę - było przyjmowane w tej Izbie z aplauzem, że koszty transformacji gospodarki muszą być rozłożone bardziej równomiernie na różne grupy. Niestety, pakiet, który przedstawia rząd, temu wymogowi w żaden sposób nie odpowiada. Muszę w związku z tym powiedzieć o dwóch sprawach. Ten pakiet stawia pod znakiem zapytania wiarygodność oświadczenia pana premiera Olszewskiego, dotyczącego zmian w polityce gospodarczej. Muszę także powiedzieć, iż rząd powinien się liczyć z tym, że jeżeli zwraca się do polskiego społeczeństwa o akceptację wyrzeczeń, to ma do tego moralne prawo tylko i wyłącznie wtedy, kiedy zostało zrobione wszystko, co możliwe, by te koszty transformacji gospodarki rozłożyć w sposób bardziej równomierny. Utrata tego moralnego prawa domagania się od polskiego społeczeństwa akceptacji dalszych wyrzeczeń może postawić pod znakiem zapytania proces transformacji polskiej gospodarki.

    I już na koniec, Wysoka Izbo. Myślę, że w najbliższych miesiącach sprawą absolutnie pilną jest ukształtowanie w Polsce - specjalnie używam tego określenia, nie w parlamencie, lecz w Polsce - między reprezentacjami dużych grup społecznych consensusu co do procesu dalszych reform. W moim przeświadczeniu ten consensus musi być oparty przede wszystkim na zasadzie równomiernego rozłożenia obciążeń. Tymczasem pojawiają się głosy, głosy bardzo niepokojące, także ze środowisk zasiadających w parlamencie, że po tym wszystkim, co stało się w ciągu 2 lat w Polsce, protesty związkowe ostatniego okresu to dyktatura związków zawodowych. Ci sami ludzie mówią, że jest potrzebny kontrakt społeczny i że powinien być rząd solidarnościowy. Wydaje mi się, że są to rzeczy sprzeczne, że niestety trzeba się na coś zdecydować. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia