1 kadencja, 13 posiedzenie, 3 dzień - Poseł Ryszard Czarnecki

1 kadencja, 13 posiedzenie, 3 dzień (25.04.1992)


10 punkt porządku dziennego:
Informacja ministra edukacji narodowej w sprawie rozporządzenia z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych.


Poseł Ryszard Czarnecki:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Na początek - pozwolą państwo - uwaga semantyczna, ale chyba ważna. Otóż religia nie jest do szkół wprowadzana, jak mówi większość mówców, jak wyraził się również poseł Ujazdowski z Unii Demokratycznej, z którego przemówieniem się zgadzam, ale religia do szkół wraca, i jest to naprawdę istotna różnica.

    Tutaj pozwolę sobie na pewną uwagę osobistą. Pierwszą pracą, którą podjąłem po studiach, była praca w Archiwum Akt Nowych. Był to rok 1986, wówczas archiwa zostały podporządkowane: archiwiści stali się urzędnikami państwowymi, zostali podporządkowani władzom komunistycznym, władzom państwowym. I wówczas w Archiwum Akt Nowych w dziale - drodzy państwo, którzy w tej chwili się śmieją - który nie był dostępny dla przeciętnych badaczy, w dziale utajnionym, widziałem dokumenty z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, wstrząsające dokumenty, kiedy to zwykli, prości ludzie w szkołach w miejscowościach, o których nikt nie słyszał, bronili krzyży i bronili religii w tych szkołach. Wydaje mi się, że szkoda, iż ci, którzy dzisiaj montują taką historyczną propagandę o tym, jak to wraca Kościół triumfalistyczny, jak to grozi nam rzekomo klerykalizm i teokracja, nie powiedzą o tej drugiej, prawdziwej stronie medalu. Ich wypowiedzi w związku z tym brzmią nie do końca rzetelnie.

    I jeżeli mówimy o faktach, to przypomnijmy zeszłoroczne badania opinii społecznej, które wykazały, że 85% uczestników tych badań poparło powrót religii do szkoły, a gdyby śledzić ówczesną prasę, wydawałoby się, iż jest przecież w zasadzie odwrotnie. Czy nie jest bowiem tak, że krzykliwa mniejszość - krzykliwa, dobrze zorganizowana mniejszość - usiłuje narzucić swoje kanony myślenia, swoje postępowanie, swoje schematy właśnie większości? I czy większość nie ma prawa domagać się poszanowania praw większości?

    W wypowiedzi pani posłanki z Sojuszu Lewicy Demokratycznej pojawiły się wątki szczególne. Pojawiło się np. zainteresowanie dobrami kościelnymi pod kątem wykorzystania tych dóbr właśnie na lekcje religii, a przecież jest to coś niezrozumiałego. Czyż bowiem szkoła nie jest dla dzieci i czy właśnie w szkole te dzieci z rodzin wierzących nie mają prawa, aby uczyć się tam religii czy też ewentualnie etyki? Jest to chyba oczywiste.

    Pojawiły się też wątki szczególne, jak wzywanie rad naukowych, jak wzywanie środowisk naukowych do jakiejś swoistej, nie wiem, nagonki, jak rozumiem, na pana ministra. Rzeczywiście, przypomniało to lata, mam nadzieję, już bezpowrotnie minione. A jeżeli już mówimy o składaniu tytułów profesorskich, pani poseł, to można zacząć od składania tytułu docenta uzyskanego w Akademii Nauk Społecznych przy KC PZPR. To taka dygresja personalna.

    Wydaje mi się, że przytaczanie subiektywnych przecież opinii o istnieniu państwa wyznaniowego, państwa teokratycznego, opinii bądź co bądź bzdurnych, to nie jest to samo, co obraz rzeczywistości. To raczej jest próba kreowania pewnego obrazu rzeczywistości. Ale na szczęście jest element, w którym można się z panią posłanką Waniek zgodzić. Jest to cytat z Piotra Skargi o tym najgorszym prawie. Rozumiem, iż pani posłanka mówiła o prawie PRL, o prawie wyznaniowym i tu na pewno z panią posłanką i ja, i mój klub w zupełności się zgodzimy.

    Polemizując z wypowiedzią posła Małachowskiego, zresztą interesującą wypowiedzią, co do tej opinii publicznej, która wywiera wpływ na dzieci, to trochę jest inaczej. Przecież tzw. opinia publiczna, czy też ci, którzy starają się w jej imieniu występować i ją kreować, jest w tej chwili bardzo antyklerykalna; jest modny antyklerykalizm, jest modne narzekanie na Kościół, przedstawianie Kościoła jako jakiejś instytucji zaborczej, która chce zawładnąć kolejnymi dziedzinami życia. I właśnie chyba ta opinia usiłuje wpływać na dzieci i na młodzież i to chyba warto zauważyć.

    Rozumiem panią posłankę Nowacką, przygniecioną troską o możliwość skupienia się dzieci w klasach w czasie modlitwy, ale wydaje mi się, iż ten problem możemy zostawić samym dzieciom.

    Na koniec, nawiązując do wypowiedzi posła Małachowskiego, który słusznie mówił o tym, że za mało w tej dyskusji mówiono o samych dzieciach i samej młodzieży, wyrażam gorącą radość, iż po kilkudziesięciu latach zgodnie z polską tradycją setki tysięcy polskich dzieci i młodzieży będą znów mogły swobodnie korzystać z nauki religii i skończy się ta schizofreniczna sytuacja z czasów PRL, gdy co innego mówiono w szkole, a co innego w domu. Wreszcie czas najwyższy z tym skończyć. I dzięki tej inicjatywie to zostanie uczynione. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia