1 kadencja, 32 posiedzenie, 3 dzień - Poseł Janusz Choiński

1 kadencja, 32 posiedzenie, 3 dzień (19.12.1992)


2 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, Komisji Polityki Społecznej oraz Komisji Ustawodawczej o rządowym projekcie ustawy o kształtowaniu środków na wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej w 1993 r. (druki nr 607, 665 i 655-A).


Poseł Janusz Choiński:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Uchwalona trzy lata temu ustawa przyjmowała dla pracowników budżetowych wskaźnik 106% średniej płacy w sferze materialnej. Z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 29 stycznia br. wynika, że jeżeli nie dojdzie w tym roku do uchylenia tej ustawy, obecnie zawieszonej, wówczas ten właśnie wskaźnik zacznie obowiązywać. Tak więc już w chwili swojego powstania rząd Hanny Suchockiej znał stan prawny wynikający z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i musiał mieć świadomość nieuchronności regulacji w przedmiotowej kwestii. Z przedstawieniem regulacji rząd czekał do ostatniej możliwej chwili, kładąc jednocześnie wyraźny nacisk na konieczność ich przeprowadzenia jeszcze do końca br. To zwlekanie do ostatniej chwili spowodowało, że procedowanie odbywa się w atmosferze łamania regulaminu Sejmu. Rząd pani Suchockiej stosuje metodę wyceniania projektów ustaw okołobudżetowych. Dla emerytów i rencistów wycena wyniosła 13 bln zł. Dla lekarzy, nauczycieli, pracowników nauki i kultury wycena wynosi aż 27 bln zł.

    Nieuchwalenie przedmiotowej ustawy ma kosztować rząd 27 bln zł. Zdaniem Klubu Parlamentarnego RdR relację tę należy odwrócić: To nie rząd, lecz lekarze, nauczyciele, pielęgniarki poniosą koszt w wysokości 27 bln zł. Tyle właśnie będą musiały stracić te grupy społeczne, aby deficyt budżetu wspólnego rządu UD, ZChN i liberałów nie osiągnął dna.

    Wysoka Izbo, w tym miejscu przypomnę, że rząd Jana Olszewskiego zostawił po sobie w maju br. tylko 13 bln zł deficytu.

    Panie i Panowie Posłowie! Z pewnym zdziwieniem Ruch dla Rzeczypospolitej obserwuje stałą prawidłowość poczynań obecnego rządu, polegającą na tym, że rząd Hanny Suchockiej sięga do kieszeni tej uboższej właśnie części społeczeństwa. Jak ma żyć ze swojej pensji przeciętny lekarz? Z czego ma się utrzymać nauczyciel? Na jaką w przyszłości emeryturę może liczyć bibliotekarz, skoro już teraz otrzymuje minimalną pensję?

    Wysoka Izbo, rzecz dotyczy kilku milionów ludzi. Dramat tych ludzi to nie tylko proponowana na 1993 r. regulacja w kwocie 27 bln zł. Zdaniem Ruchu dla Rzeczypospolitej ich dramat polega też na tym, że obecny rząd nie przedstawia im żadnej długookresowej wizji. Wręcz przeciwnie, prominentny przedstawiciel koalicji w tej debacie powiedział (cytuję pełny akapit jego wypowiedzi za stenogramem): ˝To nieprawda, że sfera budżetowa jest bezbronna. Jeszcze raz proponuję, żeby nauczyciele i lekarze, którzy dzisiaj są bardzo przyzwyczajeni do stawiania żądań, spróbowali działać na własny rachunek - są już takie przykłady w kraju (Wesołość na sali, oklaski) - żeby rozpoczęli praktykę prywatną. W ten sposób odciążymy budżet naszego państwa˝.

    Wysoka Izbo! Rząd skrupulatnie liczy, za ile musi utrzymywać służbę zdrowia lub nauczycieli i liczba 27 bln zł jest aktualnie najczęściej powtarzaną liczbą. Koncentrując uwagę na pytaniach, kto trzyma kasę, co kasjer robi z kasą, mniejszą jakby uwagę przywiązuje do kwestii, kto wpłaca do kasy. Dowodem na tę tezę jest okoliczność, że cytowany przedstawiciel koalicji rządowej może wyrażać następujące rozterki w bieżącym punkcie obrad. Cytuję znowu: ˝Dzisiaj prywatny przedsiębiorca, a zbliża się koniec roku i każdy z nas składa deklarację podatkową, staje na rozdrożu: czy wykazać wysoki dochód i zapłacić podatek dochodowy, czy na papierze wykazać niską rentowność albo nawet ujemną rentowność, by nie zapłacić podatku do centrali. Dlaczego? Dlatego że w centrali ten pieniądz zostanie zmarnowany przez urzędnika˝.

    Panie i Panowie Posłowie! Ruch dla Rzeczypospolitej podziela powszechny pogląd emerytów, rencistów oraz pracowników budżetowych, że na te grupy społeczne są przenoszone koszty tzw. szarej strefy polskiej gospodarki.

    Wysoka Izbo! Ten prowizorycznie zredagowany projekt, obliczony tylko na 1993 r., przekazuje właściwie ˝w ciemno˝ prawo do kształtowania płac w sferze budżetowej ministrowi Jackowi Kuroniowi, chociaż elementarna przyzwoitość nakazuje załączenie projektów wykonawczych aktów prawnych. Już tylko z tego powodu Klub Parlamentarny RdR wystąpi przeciw temu projektowi, wychodząc z założenia, że pozwala on na ręczne sterowanie płacami poszczególnych grup zawodowych w ten sposób, że rząd będzie miał dowolną możliwość sypania pieniędzmi tam, skąd akurat czaić się może zagrożenie dla jego władzy.

    Ruch dla Rzeczypospolitej jest zdania, że sferze budżetowej należy nie tylko przyznać relatywnie wyższe płace, ale tym bardziej trzeba długookresowo określić zasady wynagradzania pracowników budżetowych, im bardziej pogłębia się pauperyzacja zawodów należących do tej sfery. Rząd, niestety, stawia na rozwiązania doraźne, niepomny tego, że bieda połączona z niepewnością jutra pcha ludzi do czynów czasem nieobliczalnych.

    Podziwiam odwagę rządu, który w okresie egalitarnych żądań proponuje wyłączyć spod ogólnie obowiązujących regulacji - i w ten sposób uprzywilejować - sędziów, prokuratorów i osoby zajmujące kierownicze stanowiska w państwowej administracji, a na dodatek utrzymać 6-miesięczne odprawy dla odwoływanych urzędników państwowych od szczebla dyrektora departamentu wzwyż. Z tego powodu mój klub jest za skreśleniem art. 5 ust. 2 projektu ustawy.

    RdR podziela obawy tej części pracowników budżetowych, którym zagląda w oczy widmo konieczności pobierania zasiłków...


Powrót Przebieg posiedzenia