1 kadencja, 32 posiedzenie, 4 dzień (29.12.1992)
4 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie podstawowych kierunków prywatyzacji w roku 1993 wraz z raportem o stanie prywatyzacji w Polsce (druki nr 628 i 629).
Poseł Janusz Korwin-Mikke:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Jego Ekscelencja Janusz Lewandowski, minister przekształceń własnościowych, obiecał w przemówieniu rozwiać kilka mitów. Zajmę się mitami, które Jego Ekscelencja nam tutaj tworzył.
Po pierwsze, była mowa o prywatyzacji. Otóż w Polsce nie ma, Wielce Czcigodny Pośle Bugaj - poza podziemiem gospodarczym - ani jednej firmy prywatnej. Firma prywatna to firma, której właściciel może robić, co chce. W Polsce właściciel nie może, nawet w zupełnie drobnych i śmiesznych sprawach. Na przykład nie może zatrudnić pracownika, nawet za jego zgodą, dając mu osobno każdy z 30 dni urlopu - tylko jednorazowo musi być 10 dni, bo tak stanowią przepisy. Są i poważniejsze ograniczenia, ale o tym za chwilę. To nie są firmy prywatne i trudno się im dziwić, że działają źle. Równie dobrze można by twierdzić, że w narodowo-socjalistycznych Niemczech istniały firmy prywatne. One się nazywały ˝prywatnymi˝, ale Krupp musiał wykonywać to, co mu zlecało ministerstwo. Efekty są mało znane - i polecam je Wielce Czcigodnym Posłom - socjalistom, zwłaszcza panom Ryszardowi Bugajowi i Henrykowi Goryszewskiemu. Niemcy, mimo terroru i histerycznego wysiłku, nigdy nie osiągnęły poziomu produkcji amunicji z roku 1918, kiedy robiły to firmy naprawdę prywatne.
Po drugie, Jego Ekscelencja raczył stwierdzić, że o przekształceniach, o cenach, decyduje wolny rynek. To są wolne żarty. Rząd na przykład od każdego litra benzyny zdziera 5 tys. zł, a do każdej tony węgla podobno - podobno, bo warto by się temu przyjrzeć - dopłaca 200 tys. Gdyby dopłacał na odwrót, to by rozkwitały PKS i MZK, a bankrutowały elektrownie. Wszystko zależy od rządu - a nie od wolnego rynku, czyli od prawie 40 mln obywateli - konsumentów.
Przy okazji chcę spytać: kto dał rządowi prawo składania w naszym imieniu jakichś obietnic? Czy jeśli ministerstwo podpisze z kimś umowę zapewniającą, że od roku 2001 do roku 3000 zwolniony on będzie z podatków - to my mamy ją honorować? Rząd jest uprawniony do manewru z podatkami wyłącznie w granicach danego budżetu, czyli w okresie jednego roku. Oświadczam na użytek obcych inwestorów, że wszelkie obietnice poza tymi ramami, składane przez rząd, są nieważne i nie musimy ich honorować.
Po trzecie, rząd przez składanie takich obietnic lub zwalnianie z podatków bezpośrednio wpływa na cenę przedsiębiorstwa. To rząd ją ustala - a nie rynek.
Po czwarte, Jego Ekscelencja zażartował sobie, że istotną rolę przy prywatyzacji przewiduje dla związków zawodowych. Związki zawodowe na całym świecie są zaciekłym wrogiem prywatyzacji i trudno oczekiwać, by w Polsce było inaczej. Zabawne, ale czasami tak jest, bo rząd jest tak prosocjalistyczny, że związki zawodowe w walce z nim uciekają się do retoryki prywatyzacyjnej.
Po piąte, prywatyzacja, z którą wiąże się rozproszenie własności między dziesiątki tysięcy obywateli, to kolejny żart Jego Ekscelencji. Jeżeli natomiast zarządzanie tą własnością ministerstwo chce powierzyć funduszom zarządzanym przez obcych urzędników - to już nie jest to żart, tylko zagrożenie podstaw naszej gospodarki.
Po szóste, to już chyba nie jest żart, ale słyszałem na własne odstające uszy, że Jego Ekscelencja powiedział, iż ˝każda złotówka włożona w prywatyzację przynosi 10 zł do budżetu˝. Nie chcę ministra Najjaśniejszej Rzeczypospolitej uczyć podstaw ekonomii, ale jeżeli mam pierścionek wart 10 mln i dam ogłoszenie za milion, a sprzedam go za 8 mln, to milion wyłożony na ogłoszenie nie przyniesie dochodu, tylko stracę wtedy 2 mln. Zyskałbym 2 mln, gdybym go sprzedał za 12 mln zł. Jego Ekscelencja myli przychód gotówki w skarbie państwa z dbaniem o majątek państwowy. Jest kryminalnym nieporozumieniem przedstawianie doraźnego interesu biurokracji jako interesu społecznego.
Po siódme: Czy ja się nie przesłyszałem, że państwowa własność kopalń powinna być stałą cechą gospodarki polskiej? Jeśli tak, to czy nadal Wielce Czcigodny Poseł Lewandowski należy do partii liberalnej? Do tej pory to było ośmieszanie liberalizmu: w tej chwili to już jest robienie z nas wariatów! (Wesołość na sali)
Po ósme, brakuje nam reprywatyzacji. PGR-y na przykład umierają przy zupełnej obojętności rządu. Rząd nie chce ani oddać ziemi właścicielom, ani uwzględnić ich roszczeń w naturze, ani sprzedać tej ziemi, ani nie gwarantuje trwałości. To jest sabotaż sporego sektora gospodarki, który nie wie, co robić.
Po dziewiąte, nieporozumieniem jest częściowa przedsprzedaż dużego pakietu akcji pracownikom. To jest niedopuszczalne. Proszę sobie wyobrazić spółkę, w której 55% akcji mają pracownicy, a 45%, załóżmy, skarb państwa albo Rothschild. Pracownicy natychmiast powołają zarząd, który tak podniesie płace, że zysk spółki wyjdzie na zero i akcjonariusze zostaną wykiwani. Tak samo jak w fabryce nie wolno łączyć stanowiska tokarza i sprzątaczki, tak samo nie łączy się funkcji pracodawcy i pracobiorcy - to jest postępowy absurd.
Po dziesiąte, warto by się dowiedzieć, czy w Polsce postępuje proces prywatyzacji czy nacjonalizacji. Banki, w ogromnej większości państwowe, przejmują coraz większe udziały firm, w tym również nominalnie prywatnych. Firmy te są w tych bankach zadłużone na ogromne sumy, tym samym ich majątek nie jest nawet nominalnie prywatny, jest on państwowy.
Przejdźmy do dyskusji. Wielce Czcigodna Posłanka Staniszewska ma rację, że ważniejsze jest tempo prywatyzacji niż perfekcja - ale spór toczy się o zasadę. Gdyby na przykład sprzedawać fabryki - jak postuluje Unia Polityki Realnej - z licytacji, to wiadomo, że część kupi za tanio, a część za drogo, zbankrutuje i po raz drugi trzeba będzie sprzedawać. To jest jasne. Ale ta cała rzekoma prywatyzacja idzie w złym kierunku. Wielce Czcigodna Posłanka wierzy, że istnieje wiele kryteriów: różnych oczywiście dla różnych przedsiębiorstw, według których rząd czy wojewoda powinien decydować. Otóż kryterium może być tylko jedno: jeżeli są dwa kryteria, to decyduje widzimisię urzędnika. W wypadku ˝Wedla˝ zadecydowało proste kryterium: urzędnik nie miał dzieci, więc wolał pepsi-colę niż czekoladę.
Przy okazji: ani w raporcie, ani w wypowiedzi Jego Ekscelencji Ministra nie ma ani słowa o tym, na czym polegać mają ˝szybkie sprzedaże˝ przez wojewodów: czy z licytacji, czy według licznych ˝społecznych kryteriów˝? Widząc, z jaką gorliwością rząd usuwa wojewodów z partii pozarządowych, możemy snuć jak najgorsze przypuszczenia.
Reasumując, Unia Polityki Realnej głosować będzie za odrzuceniem w pierwszym czytaniu raportu i projektowanych przez rząd kierunków prywatyzacji jako zasadniczo wadliwych - i merytorycznie, i technicznie. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia