1 kadencja, 12 posiedzenie, 3 dzień (04.04.1992)
7 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 1992 r. i założeń polityki pieniężnej na 1992 r.
Poseł Bohdan Pilarski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W ciągu tych kilku przyznanych mi minut pragnę upomnieć się o sprawy kultury. Sprawy te niestety coraz rzadziej są podnoszone w naszej Izbie, a tymczasem rola i znaczenie kultury, jej potrzeba w trudnym okresie przejściowym, są wręcz szczególne. Nie będę apelował o rzeczy niemożliwe, o dodatkowe fundusze, bo wiem, tak jak wszyscy wiemy, że ich nie ma.
Pragnę zaapelować o to, co jest możliwe. Możliwe jest mianowicie właściwe gospodarowanie tym, co mamy do dyspozycji. Tej właśnie gospodarności w samym resorcie kultury i w samorządach terytorialnych jest stanowczo za mało. W wielu wypadkach obserwuję wręcz marnotrawstwo, karygodne marnotrawstwo. Konieczne są zatem przesunięcia wewnętrzne, przegrupowanie środków tam, gdzie pojawia się alarmująca potrzeba. Oszczędzę państwu tutaj tej listy alarmujących potrzeb, ale otrzymuję telegramy z różnych stron Polski zawierające hasła, na które trzeba odpowiedzieć - na tę odpowiedź oczekują tamci ludzie, będący w kłopotach.
Może skorzystam z tej minuty pozostawionej przez kolegę Rulewskiego, aby przedstawić państwu jeszcze pewien szczegół. Pragnąłbym choćby krótko odnieść się do sprawy ogólniejszej, do sytuacji politycznej, w jakiej znajduje się Polska. Chciałbym przypomnieć Wysokiej Izbie, a szczególnie tym spośród państwa, którzy są przywódcami klubów i którzy biorą udział w trudnych negocjacjach koalicyjnych, pewien fragment, który wydaje mi się dzisiaj szczególnie aktualny. Jest to fragment ˝Ksiąg pielgrzymstwa polskiego˝ Adama Mickiewicza. A więc, panie marszałku, będzie to głos, będzie to minuta dla Adama Mickiewicza.
˝Leżała pewna niewiasta w letargu, i wezwał syn lekarzy. Rzekli wszyscy lekarze: Wybierz jednego z nas, aby ją leczył. Rzekł jeden lekarz: Ja będę ją leczył podług nauki Browna; ale drudzy odpowiedzieli: Zła to jest nauka, niech lepiej w letargu leży i umrze, niż gdybyś ją miał leczyć podług Browna. Rzekł drugi: Ja będę ją leczył podług nauki Hannemana; odpowiedzieli drudzy: Zła to nauka, niech lepiej umrze, niż gdybyś ją miał leczyć podług nauki Hannemana. Tedy rzekł syn niewiasty: Leczcie jakkolwiek, bylebyście ją wyleczyli. Ale lekarze nie chcieli zgodzić się, jeden żadnym sposobem nie chciał ustąpić drugiemu. Tedy syn z żalem i rozpaczą zawołał: O! matko moja. A niewiasta na ten głos syna obudziła się, i wyzdrowiała. Lekarzów wypędzono˝. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia