1 kadencja, 9 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Zdzisław Domański

1 kadencja, 9 posiedzenie, 2 dzień (27.02.1992)


1 punkt porządku dziennego:

Pierwsze czytanie założeń polityki społeczno-gospodarczej na 1992 r. (druk nr 133).


Poseł Zdzisław Domański:

    Panie Marszałku! Panie i Panowie Posłowie! Po wysłuchaniu pana premiera nie mogę powstrzymać się od repliki na kilka wątpliwie prawdziwych stwierdzeń.

    Panie premierze, po pierwsze, obarczanie brakiem remanentu pana Mazowieckiego, jego ˝grubą kreskę˝, nie zwalnia pana od przedstawienia rzetelnego i uczciwego remanentu po dwuipółletnim okresie rządów niekomunistycznych premierów z konstruktorem panem Balcerowiczem.

    Po drugie, prawdą jest, jak pan powiedział, iż nawet z zamkniętymi oczami każdy zauważy, że zniszczono prawie wszystko, a w zamian nie powstało nic nowego, poza tym novum, cytuję: ˝niewidzialną ręką wolnego rynku - aferzystami, aferami - zrobiono 100 bln dziurę w dochodach budżetu tzw. zadłużenia wewnętrznego˝.

    Po trzecie, o zadłużeniu zewnętrznym nikt nie wspomina. Panie premierze, jest pan z zawodu adwokatem, ale będąc pod wrażeniem pańskiej mowy czy exposé, mylenia Sejmu z sądem, ryzykuję stwierdzenie, że założenia programowe trudno będzie panu obronić.

    Nie może pan mówić w jednym zdaniu o demokracji, a w drugim zaprzeczać temu. Opiera pan swój rząd na dwóch ugrupowaniach, Porozumieniu Centrum i Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym, to jest około stu posłów, a żąda pan poparcia ponad połowy. Demokracja to twarda gra. Mając większość w Sejmie, przestanie pan prosić o nadzwyczajne uprawnienia dla siebie i rządu. Albo ja nie rozumiem, albo pan kiepsko tłumaczy. Ślepy zauważy, że w demokracji, w Sejmie jest gra interesów grup społecznych: Unia to inteligencja, sfera budżetowa, liberałowie to klasa kapitalistów, a pan w swoim wystąpieniu prosi o aktywne wsparcie polityczne i społeczne. Zadaję pytanie, jaką grupę społeczną będzie reprezentował pański rząd, bo chrześcijanami to jest 90% z nas. Może inaczej, która grupa społeczna dostanie od rządu najbardziej w kość, bo rolnictwo było niszczone za panów Mazowieckiego i Bieleckiego, ale na własne życzenie i prośbę, wypruwając sobie żyły, przeszło urynkowienie! Pytam, kto teraz: robotnicy dużych zakładów przemysłowych czy może sfera budżetowa? Rolnicy wytrzymali, zaciskając zęby. Ostrzegam pana, panie premierze, jeżeli nie zacznie pański rząd reformować sfery budżetowej - funkcjonującej według starych zasad - będą padały szpitale, szkoły, teatry itp., będą panu strajkować lekarze, nauczyciele i artyści. Jeżeli pan w mniejszym lub większym stopniu nie urynkowi tej sfery, to bardzo szybko padnie i pański rząd.

    A teraz króciutko co do pewnych kwestii w założeniach programowych. Podzielam zawartą na str. 2 sentencję: ˝W rezultacie, mimo wzrostu wielkości konsumpcji, wiele elementów składających się na ogólny poziom warunków bytu ludności uległo wyraźnej degradacji˝. Ta oczywista prawda każe więc szukać rozwiązań pozytywnych. Co proponuje rząd? Na str. 6 czytamy: ˝zadaniem pierwszoplanowym jest zahamowanie recesji w 1992 r. i przywrócenie w latach 1993-1994 zdolności rozwojowych gospodarce, bez powodowania wzrostu inflacji. Osiągnięcie tego celu wymaga z jednej strony dalszej systematycznej rozbudowy instytucji właściwych gospodarce rynkowej, z drugiej zaś wzmożonej ingerencji państwa w te dziedziny, które mogą stanowić źródła szczególnie bolesnych konfliktów społecznych lub poddają się wyjątkowo trudno regulacji poprzez mechanizmy rynkowe˝. Ten sam charakter intelektualnej abstrakcji ma stwierdzenie na str. 7: ˝Jedynie wyeksportowanie większej niż w 1991 r. części produkcji pozwoli na zwiększenie popytu krajowego. Ten przyrost powinien być skierowany głównie na ożywienie działalności inwestycyjnej lub oszczędności. Takie ukierunkowanie wspierane będzie rozbudową oferty prywatyzacyjnej˝.

    Walczyliśmy z inflacją i cały naród wiedział, że rządy pana Mazowieckiego oraz pana Jana Krzysztofa Bieleckiego zwalczały inflację. Tymczasem w dokumencie na str. 8 czytam, że dopiero w tym roku zahamujemy inflację i to: ˝stworzy podstawy, by w latach 1993-1994 sięgnąć po szerszy arsenał środków interwencyjnych w polityce gospodarczej przy zmniejszonym, w porównaniu z rokiem bieżącym, zagrożeniu inflacyjnym˝.

    Przejdźmy teraz do rozwiązań proponowanych w dziedzinie rolnictwa. Dziś najważniejszą sprawą jest, by poprzez kredyt odbudować zniszczoną produkcję. Rząd docenia znaczenie tego zadania i proponuje na str. 18: ˝Kredyty dla rolnictwa na cele inwestycyjne będą oprocentowane w wymiarze połowy ustalonej stopy kredytu refinansowego, przy równoczesnym waloryzowaniu kwot kredytu o różnicę między tą stopą a stopą komercyjną˝. Dla słuchacza ładnie to brzmi: połowa stopy, waloryzacja. Jednak, aby przekonać się, co oznacza ta ˝intelektualna twórczość˝, trzeba zrobić rachunek na konkretnym przykładzie. Pokażę, jak wygląda taki rachunek kosztów zakupu kombajnu na kredyt: cena kombajnu - 100 mln zł, okres spłaty kredytu - 5 lat, stopa oprocentowania - 20%, to jest połowa stopy kredytu refinansowego (40%); po 5 latach łącznie z procentami powinienem zwrócić bankowi 160 mln zł; po wprowadzeniu waloryzacji kwoty kredytu o różnicę między tą stopą a stopą komercyjną będę musiał zapłacić 387 mln zł.

    Wysoka Izbo! W całym tym 30-stronicowym dokumencie rząd 4-krotnie podkreśla, że: ˝celem tej przebudowy jest systematyczne eliminowanie pozostałości postkomunistycznych˝. Jestem za, rząd chce być rządem przełomu - popieram to działanie. Ponieważ rząd zaproponował analogiczne rozwiązanie waloryzacji kredytu dla budownictwa mieszkaniowego, sądzę, że przełom wkrótce nastąpi! (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia