Poprzedni dokument Następny dokument

1 kadencja, 5 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Marek Dąbrowski

1 kadencja, 5 posiedzenie, 2 dzień (04.01.1992)


2 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie rządowych projektów ustawy o prowizorium budżetowym na okres od 1 stycznia do 31 marca 1992 r. i zespołu ustaw związanych z prowizorium.


Poseł Marek Dąbrowski:

    Panie Marszałku! Panie Premierze! Wysoki Sejmie! Dzisiejsza debata ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości reform gospodarczych i politycznych w Polsce. Polska stoi wobec poważnego kryzysu finansów państwa. Nie jest to tylko nasz specyficzny przypadek. Dość wspomnieć, że nasi zachodni sąsiedzi dokonali od chwili zjednoczenia Niemiec, a więc przez ostatnie półtora roku transferu funduszy publicznych na rzecz wschodnich landów w wysokości 140 mld marek niemieckich, a więc 90 mld dolarów amerykańskich. Jest to mniej więcej ekwiwalent całorocznego dochodu narodowego Polski. Nawet gospodarce niemieckiej, dotąd mającej opinię najstabilniejszej w Europie, przyszło zapłacić za tak wielki wysiłek finansowy wzrostem deficytu budżetowego, inflacji, długu publicznego, stopy procentowej i niektórych podatków. Proces transformacji od gospodarczej utopii, jaką była gospodarka socjalistyczna, do systemu gospodarczej normalności okazał się znacznie trudniejszy i boleśniejszy niż wydawało się to jesienią 1989 r. Oprócz tego poprzedni Sejm i rząd popełniły szereg błędów legislacyjnych, które spotęgowały kłopoty budżetowe. Mówiłem o tym szerzej w debacie budżetowej przed 2 tygodniami.

    Obecnie stoimy przed dramatycznym wyborem. Z jednej strony mamy projekt prowizorium budżetowego wraz z pakietem drastycznych posunięć legislacyjnych, z których część nosi - nie waham się użyć tego sformułowania - rewolucyjny charakter. Oznaczają one kolejną falę wyrzeczeń dla wielu grup społeczeństwa i dla wielu dziedzin życia społecznego. Szczególnie dramatycznie rysuje się sytuacja sfery budżetowej, głównie służby zdrowia i oświaty, gdzie już nie tylko postępująca pauperyzacja płacowa pracowników jest istotnym wyzwaniem społecznym. Drastyczne ograniczenia w wydatkach pozapłacowych grożą kompletnym paraliżem tych istotnych dla społeczeństwa dziedzin działalności.

    Proponowane w prowizorium wyrzeczenia nie są prawdopodobnie ostatnimi. Świadczy o tym zarówno wysoki poziom deficytu proponowanego przez rząd - w wysokości ponad 6% produktu krajowego brutto, podczas gdy normalnie uważa się za dopuszczalny poziom nie wyższy niż 3% produktu krajowego brutto - jak i nadmierny optymizm szeregu przyjętych założeń przy konstrukcji budżetu, o czym za chwilę.

    Jaka jest jednak alternatywa? Zgoda na jeszcze wyższy deficyt budżetowy oznacza bez wątpienia szybkie ześlizgnięcie się kraju w hiperinflację i finansowy chaos. Wysoka inflacja oznacza zaś przymusowy podatek nakładany przez państwo okrężną drogą na zasoby pieniężne obywateli i przedsiębiorstw. Konsekwencją jest ucieczka od pieniądza krajowego, chaos w finansach publicznych, rujnacja oszczędności, systemu emerytalnego, sektora bankowego i ubezpieczeniowego. Wysoka inflacja rodzi postawy sprzyjające spekulacji, podrywa jakiekolwiek bodźce do inwestowania, a w naszych warunkach musi oznaczać także głębokie uderzenie recesyjne, po którym nastąpiłoby następne uderzenie recesyjne związane z koniecznością kolejnego programu stabilizacyjnego.

    Wyrażana przez niektórych ekonomistów i polityków nadzieja, że można uczynić wysoką inflację produktywną jest całkowicie nierealna. Na wysokiej inflacji stracą wszyscy. W pierwszej kolejności grupy społeczne uzależnione od budżetu państwa i instytucji parabudżetowych, a więc pracownicy sfery budżetowej i emeryci. Stracą również ci wszyscy przedsiębiorcy, którzy mają dłuższy cykl produkcyjny i są uzależnieni od kredytu, a więc przede wszystkim rolnicy.

    Hiperinflacja i towarzyszące jej zaburzenia gospodarcze oznaczają nieuchronny wzrost konfliktów społecznych zagrażących stabilności wewnętrznej państwa i instytucji demokratycznych.

    Chaos gospodarczy nie może pozostać bez wpływu na pozycję i autorytet międzynarodowy Polski. Nie ulega wątpliwości, że niełatwe osiągnięcia polskiej polityki zagranicznej ostatnich 2 lat pozostawały w ścisłym związku z pozytywną oceną reform gospodarczych dokonywanych w naszym kraju i z postrzeganiem Polski jako państwa o względnej stabilności gospodarczej, odpowiedzialnej polityce zagranicznej, przewodzącego w trudnym procesie transformacji. Załamanie się tego procesu oznaczałoby spadek Polski do II lub nawet III ligi państw postkomunistycznych, którym nie warto pomagać i w których nie warto inwestować. Być może bez szans na odrobienie obecnej pozycji.

    A przecież trzeba sobie jasno powiedzieć, że w obecnych warunkach bez radykalnego opanowania deficytu budżetowego nie mamy żadnych realnych szans na renegocjację porozumień z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, zamrożonych faktycznie już od połowy 1991 r. z powodu deficytu, a bez tych porozumień z kolei nie ma perspektyw na realizację porozumień o redukcji zadłużenia z Klubem Paryskim i na wynegocjowanie podobnego porozumienia z Klubem Londyńskim. Obecna chwila jest więc być może ostatnią na zatrzymanie procesu finansowej destabilizacji. Świadczą o tym choćby powtarzające się co pewien czas nerwowe zachowania na rynku walutowym.

    Unia Demokratyczna w swym programie i działaniach zawsze kieruje się w pierwszym rzędzie poczuciem odpowiedzialności za państwo, za stabilność gospodarki i stabilność demokratycznego systemu politycznego.

    Uważamy także, że podstawą rzeczywistej obrony interesu obywateli jest realizm w ocenie sytuacji. Poczucie odpowiedzialności skłania nas do poparcia przedstawionego prowizorium budżetowego i towarzyszącego mu pakietu rozwiązań legislacyjnych, przy całej świadomości, jak trudne politycznie i jak bolesne społecznie są te działania. Trudno przy tym nie wyrazić ubolewania, że gdyby odpowiednie propozycje działań dyscyplinujących budżet były przedłożone pół roku lub na przykład 9 miesięcy temu, kiedy fakt narastania deficytu budżetowego był już ewidentny, mogłyby być one prawdopodobnie mniej bolesne niż obecnie.

    Klub Parlamentarny Unia Demokratyczna sygnalizuje równocześnie zamiar zgłoszenia zarówno w debacie poselskiej, jak i w trakcie prac komisji sejmowych szczegółowych uwag, poprawek i kontrpropozycji do przedłożenia rządowego. Z braku czasu ograniczę się do zasygnalizowania kilku najważniejszych kwestii.

    Po pierwsze, projekt budżetu budowany jest kolejny raz na zbyt optymistycznych założeniach makroekonomicznych. Prognozowany wskaźnik inflacji wydaje się zbyt niski przy założonym deficycie budżetowym. Prawdopodobnie oznacza to konieczność zastosowania wyższej stopy procentowej i szybszej dewaluacji złotego, co nie pozostanie bez wpływu na obciążenie budżetu. Prognoza produkcji i produktu krajowego brutto wydaje się również zbyt optymistyczna. Zbyt optymistyczna jest także ocena wewnętrznych możliwości finansowania deficytu budżetowego ze źródeł nieinflacyjnych, przede wszystkim przez sprzedaż bonów skarbowych. Prawdopodobnie zawyżone są oczekiwane wpływy z popiwku. Oznacza to, że skala niezbędnych działań równoważących budżet musi być prawdopodobnie jeszcze drastyczniejsza niż wynika to z przedłożenia rządowego.

    Po drugie, z satysfakcją odnotowujemy, że w uzasadnieniu do projektu ustawy o prowizorium budżetowym po raz pierwszy dokonano próby oszacowania zadłużenia wewnętrznego budżetu. Jest to jednak rachunek niekompletny. Brakuje w nim zadłużenia z tytułu inwestycji centralnych - ponad 13 bln zł według stanu na 30 września 1991 r., zobowiązań legislacyjnych państwa z przeszłości, jak na przykład słynne przedpłaty samochodowe lub rewaloryzacja książeczek mieszkaniowych, umorzeń kredytów mieszkaniowych itp.,wreszcie zobowiązań budżetu z tytułu nie przekazanych środków budżetowych w roku ubiegłym. Oznacza to, że sygnalizowana w dokumencie rządowym pułapka zadłużenia wewnętrznego, czyli takiego narośnięcia zobowiązań z tytułu spłat kredytów i odsetek, że ich spłata może napotykać na istotne trudności z punktu widzenia bieżących dochodów budżetu, może się zamknąć znacznie szybciej niż się tego powszechnie oczekuje.

    Po trzecie, budżet nie zawiera praktycznie żadnych efektywnych rezerw na wypadek na przykład skomasowania w czasie bankructw dużych przedsiębiorstw lub dalszego narastania trudności finansowych w sektorze bankowym.

    Po czwarte, dostrzegamy również możliwość uzyskania pewnych dodatkowych oszczędności proponowanych w wydatkach budżetowych, na przykład w dodatkach do węgla i do ciepłownictwa, oraz dodatkowych przychodów w przypadku gdyby nastąpiło istotne przyspieszenie prywatyzacji. Szczegółowe propozycje przedstawimy w tej w sprawie w dalszej dyskusji.

    Po piąte, wypowiadamy się przeciwko proponowanemu zaostrzeniu progresji w podatku dochodowym od osób fizycznych. Uważamy to za uderzenie w tak potrzebną motywację do dodatkowej pracy i do rozwoju drobnego sektora prywatnego, dotąd najbardziej obiecujego sektora rozwojowego polskiej gospodarki, jedynego, który efektywnie przyczynia się do ograniczenia rozmiaru bezrobocia. Jest to także naruszenie na starcie stabilności ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, jedynego dotąd w zasadzie elementu trwałego docelowego systemu podatkowego.

    Nie sądzimy również, aby posunięcie to mogło dać budżetowi realne korzyści. Wywoła ono raczej skłonności do ukrywania obrotów, zarobków, do sztucznego zawyżania kosztów, zrodzi presję na odtwarzanie ulg podatkowych, skomplikuje i tak niełatwe zadania aparatu skarbowego w poborze tego podatku. Ten sam cel można by osiągnąć mniej kontrowersyjną drogą przez pewne dodatkowe podniesienie obciążeń pośrednich.

    Po szóste, w świetle dramatycznej sytuacji finansowej państwa absolutnie konieczna jawi się fundamentalna reforma zasad finansowania i funkcjonowania służby zdrowia, oświaty, ubezpieczeń społecznych i polityki mieszkaniowej. Projekty reform w tych dziedzinach są już od dawna koncepcyjnie gotowe. Unia Demokratyczna wielokrotnie podnosiła te kwestie w swoim programie. Wymóg realizmu politycznego i ekonomicznego nie pozwala bowiem na kontynuowanie nieracjonalnego status quo. Oznaczałoby to skazywanie tych dziedzin na dalszą beznadziejną wegetację z nieobliczalnymi konsekwencjami negatywnymi dla interesów państwa i całego społeczeństwa, szczególnie jego najsłabszych grup. Dotychczasowy system nie chroni bowiem nikogo. Sprzyja tylko narastaniu kryzysu i patologii w sferze budżetowej. Z przykrością konstatujemy, że pan premier w swoim exposé zajął raczej zachowawcze stanowisko w tych sprawach.

    Wysoki Sejmie! Kryzys budżetowy stanowi zagrożenie najwyższej wagi dla państwa. Jego rozwiązanie wymaga consensusu politycznego wszystkich najważniejszych sił politycznych, nie tylko partii tworzących formalnie koalicję rządową. Wymaga wzniesienia się ponad doraźne polityczne interesy poszczególnych ugrupowań w trosce o dobro wspólne.

    Niestety, z przykrością obserwujemy postawę nowego rządu, który przedkładając ten trudny pakiet rozwiązań, jednocześnie się od niego w pewnym sensie dystansuje. Dzisiejsze wystąpienie pana premiera nie do końca rozwiewa wątpliwości. Faktami politycznymi są bowiem przedwczorajsza konferencja prasowa ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej oraz wczorajsze wystąpienie sejmowe ministra pracy i polityki socjalnej. Trzeba także odnotować wystąpienie telewizyjne ministra pracy i polityki socjalnej sprzed kilku dni zachęcające faktycznie do wysuwania roszczeń pod adresem państwa i rządu. Jeśli to jest socjotechnika, to jest to bardzo dziwna socjotechnika, ma ona bardzo niebezpieczny charakter. (Oklaski) Tworzone jest bowiem złudzenie, że po okresie trzymiesięcznego prowizorium może nastąpić poprawa sytuacji finansowej i gospodarczej, co jest iluzją. Wraz z szeregiem ogólnikowych obietnic, jak sądzimy, bez pokrycia, zawartych w exposé pana premiera, może ona uruchomić niebezpieczną lawinę oczekiwań i presji rewindykacyjnych, których nie sposób będzie opanować.

    Panie i Panowie! Kampania wyborcza już się skończyła i czas skończyć z populistyczną retoryką. Sprawowanie rządów to nie tylko urok dzielenia stanowisk państwowych, ale również i przede wszystkim ogromny ciężar podejmowania trudnych i niepopularnych decyzji. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia